Słów zbędnych nie trzeba. | Magdalena Grzebałkowska, "Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia"
Po sześciu latach od premiery "1945. Wojna i pokój", Magdalena Grzebałkowska powróciła do tematyki II wojny światowej. "Wojenka. O dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia" nie jest lekturą łatwą, ale bardzo potrzebną. W poszczególnych rozdziałach autorka oddaje głos dorosłym, których dzieciństwo przypadło na lata dalekie od beztroski i spokoju, upływające pod znakiem niepewności i strachu. Ogromnym plusem reportażu jest fakt, że nie jest skoncentrowany tylko wokół Polski. Losy polskich dzieci są tu oczywiście główną osią opowieści, ale znalazło się też miejsce dla historii Baskijczyków przesiedlonych do ZSRR czy sprawy internowania japońskiej społeczności w Stanach Zjednoczonych.
Nurt szeroko pojętej literatury wojennej ma to do siebie, że poza rzetelnymi opracowaniami reporterskimi obejmuje też pozycje fabularyzowane. Sporadycznie sięgam po te drugie, bo nie do końca wierzę w ich wierność prawdzie historycznej; po obszarach tak grząskich wolę poruszać się w towarzystwie wiarygodnego przewodnika - i takim właśnie jest autorka. W tej książce widać ogrom pracy i konsekwentnie zrealizowany zamysł, przy jednoczesnej transparentności twórcy. Wrażliwość i empatia autorki przejawiają się w języku - który nie szuka taniej sensacji, ale pełen jest zdań krótkich, zwięzłych, uderzających w swojej prostocie. Z jednej strony przez kolejne rozdziały zmierza się niezwykle szybko; z drugiej jednak jest to książka, która zachęca do pochylenia się nad treścią i dłuższej refleksji.
Dobór rozmówców - zapewne nieprzypadkowy - wydatnie przyczynił się do tego, jak złożony obraz wojennej rzeczywistości został tu przedstawiony. Dwanaście przybliżonych historii sprawia, że wojenny krajobraz nabiera zupełnie innego wymiaru, tak odległego od suchych podręcznikowych faktów i dat.
Wojna w tych dziecięcych wspomnieniach ma wiele odcieni, a historie pełne strachu przeplatają się z drobnymi gestami dobra. Dzięki tak różnorodnej mozaice mamy szansę się przekonać, że nawet w czasie wojny nic nie jest jednoznacznie złe ani dobre, a meandry natury ludzkiej są skrajnie nieprzewidywalne. Po lekturze nasunęła mi się refleksja, że te historie są zapisem jedynego dzieciństwa, jakie mieli szansę poznać bohaterowie książki. Drugiej szansy już nie mieli, zwłaszcza gdy większość z nich musiała dorosnąć szybko, stając do walki w wieku dwunastu, trzynastu czy czternastu lat.
Ten reportaż w doskonały sposób ukazuje wielowymiarowość wojny i pozwala na nią spojrzeć oczami najmłodszych jej uczestników.
Książka wyjątkowa, warta uwagi, zasłużenie przywoływana wśród najlepszych o tej tematyce. Do tego wydana w imponującym formacie, uzupełniona o fotografie sprzed lat oraz kolorowe zdjęcia rozmówców wykonane w ostatnich latach. I element, którego zdecydowanie nie można pominąć: dziecięce rysunki. Te bez słów udowadniają, jak bystrymi obserwatorami są dzieci i jak wiele zapamiętują.
Za udostępnienie egzemplarza książki dziękuję Wydawnictwu Agora.
0 comments:
Prześlij komentarz