Talerz pełen słońca. Jarski Piątek #11
Lipiec nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Przemija czas najwyższych temperatur, największej beztroski gdy daleko do wszystkich obowiązków. Czas przecieka przez palce, dzień za dniem tak podobny do siebie, każdy jeden zaczyna się i kończy prawie tak samo.
Dni wypełnione szelestem książek, muzyką tak dobrą, że nieomal można wyczuć jak przepływa w żyłach, wspomnieniami tego co było, nadziejami na to co będzie i beznadziejami dnia dzisiejszego. Dni odmierzane kolejnymi blachami z ciastem, wypróbowanymi przepisami, zapisanymi na skrawkach ulotek przepisami.
Z ciągłym niedosytem; wspomnień, emocji, rozmów, wspólnych wyjść, godzin w kuchni liczę na nagły zwrot. Wciąż chcąc więcej.
Więcej słońca na nadchodzący tydzień zaklinam talerzem pełnym słonecznej zupy Nigelli.
Więcej słońca na nieboskłonie i w duszy.
Ja nie użyłam pomarańczowej papryki, i nie wykorzystałam mrożonej kukurydzy o jakiej mówiła Nigella w oryginalnym przepisie. W naszych warunkach łatwiej jest jednak dostać zapuszkowaną...
23 comments:
Prześlij komentarz