Kwarantannowy chlebek bananowy z orzechami i czekoladą
Gdybym miała wskazać jedną rzecz, która chyba już do końca życia będzie mi się kojarzyć z czasem social distancing, kawarantanną i generalnie pandemią, oprócz ogólnego niepokoju, rozbicia i całkowicie przypadkowych lęków byłby to (na szczęście!) właśnie chleb bananowy.
Był taki czas, że rumiane bananowe bochenki przewijałam kilka razy dziennie na każdym feedzie, jaki tylko posiadam. Sama się w końcu poddałam i przez kilka tygodni co tydzień, z zaskakującą regularnością, wyciągałam z piekarnika podrasowany chleb naszpikowany orzechami i czekoladowymi kroplami.
Mam też wrażenie, że wielu osobom ten prosty wypiek pozwolił uwierzyć we własne umiejętności i zacząć przygodę z pieczeniem w domu. Wyhodowanie własnego zakwasu sprawiło, że połowa z nas nie ma poczucia całkowicie zmarnowanej kwarantanny (przecież to prawie jak utrzymanie przy życiu zwierzęcia domowego), inni za punkt honoru postawili sobie zdobycie drożdży, a jeszcze inni czekali z niecierpliwością na bezlitośnie powoli czerniejące banany.
Po wielu upieczonych chlebkach na bazie przepisu Sophie Dahl stworzyłam swój, który idealnie pasuje do moich oczekiwań. Nie lubię gliniastych, ciężkich, mokrych wypieków i najchętniej włożyłabym je jeszcze na pół godziny do piekarnika, dlatego do ciast z dużym powinowactwem do zakalca dodaję więcej proszku do pieczenia i sody niż jest w podstawowym przepisie.
Więc nie, to nie jest ciężki, mokry chleb bananowy. Jest wilgotny akurat w tym idealnym punkcie, kiedy nie mam podejrzeń, że jest po prostu surowy, ale jeszcze się nie kruszy. I jest pełen dobra wszelakiego, w tym przypadku grubo posiekanych orzechów włoskich i kropel gorzkiej czekolady.
Równie dobrze możecie tu dodać to, na co macie ochotę, albo bakalie zalegające Wam w szafkach po wielkanocnych wypiekach. Jedne z najlepszych kombinacji to migdały i gorzka czekolada, żurawina i biała czekolada, gorzka czekolada i pomarańcza czy orzechy pekan.
Chlebek bananowy z orzechami i czekoladą
(za przepisem Sophie Dahl z moimi zmianami)
3 duże, bardzo dojrzałe banany
1 rozbite jajko
125 g brązowego cukru
70 g miękkiego masła
170 g mąki
1 łyżeczka sody + 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
garść grubo posiekanych orzechów włoskich
25 g czekoladowych łezek
Najpierw warto przygotować sobie blaszkę - najlepsza będzie keksówka o długości 23 cm, ale czasami korzystam też z jednorazowych, aluminiowych form. Natłuszczam je masłem i osypuję bułką tartą.
Banany rozgnieć widelcem i dodaj do nich jajko, cukier i masło; połącz wszystkie składniki. W drugiej misce wymieszaj mąkę z sodą, solą, proszkiem do pieczenia, orzechami i czekoladą. Suche składniki dodaj do masy bananowej i wymieszaj widelcem do połączenia składników. Takie ciasta nie lubią zbyt długiego intensywnego mieszania, więc wystarczy je kilka razy zamieszać aż w masie znikną suche fragmenty mąki.
Masę przelej do formy i wstaw do nagrzanego piekarnika na ok. 50-60 minut. Po 30 minutach sprawdź, czy wierzch się za bardzo nie zrumienił (mój zawsze łapie opaleniznę jak Ross w solarium) i ewentualnie przykryj ciasto folią. Gotowy chlebek wystudź w foremce.
3 comments:
Prześlij komentarz