Gem, set, mecz Soto. | Taylor Jenkins Reid "Carrie Soto powraca"
Carrie Soto powraca - i wraz z nią powraca też olimpijska forma Taylor Jenkins Reid. Dobrze było sięgnąć znów po historię jej pióra, która zachwyca rozmachem, precyzją i doskonale przemyślaną fabułą, a przy tym trzyma w napięciu do ostatniej strony. To jedna z tych wyjątkowych książek, których zakończenia jednocześnie jest się ciekawych i wcale nie chce się poznać, bo jest to jednoznaczne z tym, że drugiego pierwszego czytania już nie będzie. A szkoda...
Carrie ma 37 lat, 20 tytułów wielkoszlemowych i niechlubny przydomek Battle Axe. Gdy jedna z zawodniczek wyrównuje jej osiągnięcia, Soto postanawia powrócić do gry, odzyskać swój rekord i udowodnić - sobie i innym - że jest niepokonana. I choć tak naprawdę fabuła jest tu bardzo zerojedynkowa, bo Carrie albo uda się ten sukces osiągnąć, albo nie, to cała magia tej książki tkwi w stworzonym przez Reid świecie, który zamieszkują wyraziste postaci uwikłane w złożone relacje. Tenis nie jest tutaj tłem; to rytm czterech turniejów wielkoszlemowych wyznacza tempo książki, a poszczególne sceny rozgrywają się w okolicznościach mocno związanych ze sportem. I choć wiedza o tenisie nie jest niezbędna, żeby śledzić poczynania Carrie Soto, na pewno jakakolwiek orientacja w tym obszarze będzie znaczną wartością dodaną.
Co ciekawe, Taylor Jenkins Reid tworzy główną bohaterkę, która niekoniecznie daje się polubić (ale zarysowuje ją o wiele lepiej niż w "Malibu płonie" - z Carrie naprawdę nie jest aż takie chamidło). Zawodniczka o kamiennej twarzy, która bez wahania sięga po to, co jej się słusznie należy, świadoma własnych umiejętności i osiągnięć (w końcu kto może poszczycić się 20 tytułami wielkoszlemowymi?); nie są to cechy, które zaskarbiły jej szczególną sympatię tłumu. choć Carrie jest Amerykanką argentyńskiego pochodzenia, daleko jej do American Sweetheart. Autorka w niezwykle udany sposób zaczepia tutaj o kwestię podwójnych standardów i oczekiwań mediów względem zawodniczek i zawodników, pokazując też, że na przestrzeni tych kilku dekad doczekaliśmy jednak niewielkiej zmiany. Warto też podczas lektury pamiętać, bo w tej książce Reid nieco mniej wyraziście zarysowuje tło kulturowo-społeczne, że największe sukcesy Carrie to lata 70. i 80., kiedy świadoma własnej wartości i otwarcie mówiąca o swoich sukcesach kobieta raczej nie będzie się cieszyć sympatią ogółu.
Powrót na kort jest dla Carrie nie tylko szansą na odzyskanie rekordu, ale też okazją do dostrzeżenia innych wymiarów związków międzyludzkich obecnych w jej życiu:
🎾relacji z tatą-trenerem, która ulega znacznym przemianom z racji wieku, życiowego doświadczenia i większej odwagi w wyrażaniu własnych opinii oraz umiejętności stawiania granic;
🎾relacji z przeciwniczkami, które po latach w zaskakujący sposób nabierają miękkości i pozwalają Carrie dostrzec we współzawodniczkach nie tylko kolekcję słabych i mocnych stron;
🎾relacji intymnych, w których stopniowo uczy się odsłaniać czułe punkty i eksploruje swoją wrażliwą stronę;
🎾relacji z sobą, w której dopiero teraz pozwala sobie na różne emocje.
Reid rozpięła na szkielecie tenisowych pojedynków wspaniałą historię o poszukiwaniu własnego ja, przedefiniowaniu utartych schematów i wyjściu poza ciasne ramy opracowanych strategii. Przeplata niezwykle plastyczne opisy błyskotliwymi dialogami skrzącymi się emocjami i sarkazmem, dzięki którym postaci zyskują wyjątkowe temperamenty. W tych pełnych ironii, dynamicznych wymianach rewelacyjnie odbijają się cechy charakteru poszczególnych postaci - i to zdecydowanie dialogi są najmocniejszą stroną "Carrie Soto powraca". Reid bardzo sprawnie manewruje też w warstwie językowej, tym razem sięgając po język prostszy, bardziej bezpośredni i dosadny, daleko odchodząc od barokowych i starannie wycyzelowanych zdań, do których przyzwyczaiła czytelnika w "Siedmiu mężach Evelyn Hugo". Ta zmiana świetnie koresponduje z charakterem i sposobem komunikacji głównej bohaterki, dzięki czemu cała opowieść jest przesycona zupełnie inną atmosferą niż nostalgiczne wspomnienia gwiazdy Hollywood.
Podsumowując: pod względem struktury ta książka zdecydowanie bardziej przypomina "Siedmiu mężów Evelyn Hugo". Mamy jedną bohaterkę, a czytelnik stopniowo odkrywa jej historię poprzez kolejne wydarzenia - w przeciwieństwie do narracji pracującej jednocześnie nad wieloma postaciami, tak jak ma to miejsce np. w "Malibu płonie". Motywy wybrane przez Reid nie są szczególnie odkrywcze, ale już sposób ich przedstawienia jest dla niej bardzo typowy; osadzając tę fabułę w uniwersum tenisowego Wielkiego Szlema, zaprasza czytelnika do świata dostępnego dla nielicznych, garściami czerpiąc z historii zawodników i ich karier. Poleciłabym tę książkę przede wszystkim osobom choć minimalnie zainteresowanym tenisem, a już fanom sportu jako lekturę obowiązkową - Reid opisuje mecze w taki sposób, że można poczuć molekuły mączki na Roland Garros i elektryczną atmosferę tłumu na US Open bez wychodzenia za próg domu.
A na deser - podobnie jak w przypadku Evelyn Hugo, uważny czytelnik wychwyci w rysach postaci nawiązania do najlepszych tenisowych zawodników. A mnie to śledztwo sprawiało ogromną przyjemność, znacząco zapewne przyczyniając się do mojego zachwytu tą historią. A zatem: kto jest kim i którzy tenisiści pojawiają się w "Carrie Soto powraca"?
Carrie Soto - z głównymi bohaterami miałam ten problem, że (moim zdaniem) są oparci na wielu zawodnikach i bardzo trudno jest wskazać jednoznacznie sportowca, który zainspirował tę postać. W przypadku Carrie jednak najwięcej podobieństw widzę z siostrami Williams, zaczynając od determinacji i osiągnięć, przez rewolucjonizowanie grupy, aż po relację z ojcem-trenerem. Sięgnęłabym też do Billie Jean King - tu widzę podobieństwo na płaszczyźnie równouprawnienia i walki o równe traktowanie. Jeśli chodzi o styl gry, ogromną rolę w sukcesie Carrie odgrywa slice/slajs, co powiązałabym albo ze Steffi Graf, albo z Rogerem Federerem.
Bowe Huntley - to kolejna postać, która wydaje mi się być sklejona z tylu sylwetek, że ciężko jednoznacznie wskazać sportowca, na którym była wzorowana. Przez jego wybuchowy temperament na korcie trochę przywodził mi na myśl Johna McEnroe, przez serwis - Pete'a Samprasa. Generalnie miałam wrażenie, że Reid inspirowała się tutaj nieco starszymi zawodnikami, chociaż przez ciągłe wspominanie o jego czapkach baseballowych zaczął nabierać kształtu Andy'ego Roddicka.
Paulina Stepanova - na początkowych etapach kariery Carrie jej nemezis jest Stepanova, mierząca 182 cm wzrostu blondwłosa zawodniczka z Moskwy. Pomyślałam o Marii Sharapovej - pochodzącej z Rosji, mierzącej 186-188 cm, zwłaszcza, że rywalizacja Serena Williams vs. Maria Sharapova trwała przez wiele sezonów i obejmowała wiele pojedynków, które do dziś są najciekawszymi w historii ery Open.
Nicki Chan - która jest lustrzanym odbiciem Rafaela Nadala. Po pierwsze jest zawodniczką leworęczną (Nadal jest praworęczny, ale gra lewą ręką), po drugie - jej nawierzchnią jest mączka, po trzecie, bardzo często wykorzystuje w swojej grze ślizgi i imponujące szpagaty na cegle. Wszystko to praktycznie 1:1 można zauważyć w grze Nadala, a do tego jak weźmie się pod uwagę jego przydomek King of Clay to już nie mam wątpliwości, na kim wzorowała się Reid, budując tę postać.
Petra Zetov - moim zdaniem była wzorowana na Annie Kournikovej. Grupa fanów Zetov jest nieproporcjonalna do jej osiągnięć na korcie (Kournikova, umówmy się, pod względem osiągnięć raczej nie plasuje się w dziesiątce najlepszych zawodniczek wszech czasów), a do tego Zetov jest twarzą Calvina Kleina, reklamuje Colę Light i wystąpiła w teledysku Soul Asylum. I tutaj zgadza się wszystko: Kournikova była między innymi twarzą zegarków Omega, reklamowała bieliznę Berlei i wystąpiła w teledysku do piosenki "Escape" Enrique Iglesiasa.
Javier Soto - ojców z aspiracjami w tenisie akurat nie brakuje, ale analogicznie, w Javierze pod względem obszaru tenisowo-trenerskiego widzę najwięcej Richarda Williamsa. Relacja Carrie-Javier i Serena-Richard wydaje się być osadzona na podobnym, trwałym fundamencie, który nie jest jednak odporny na zmiany, jak np. wieloletnią współpracę Sereny z Patrickiem Mouratoglou w późniejszej części jej kariery. Zgadza się też to, że zarówno Williams, jak i jego powieściowy odpowiednik napisali książki tematycznie związane z tenisem.
0 comments:
Prześlij komentarz