Ostatnie wakacyjne śniadania. Kaiserschmarrn
Odkryłam taką dziwną zależność, że w każdej rodzinie jest ktoś, kto robi najlepsze omlety. Chociaż każdy inny domownik lepiej lub gorzej jest w stanie sobie poradzić z jego usmażeniem, i tak zawsze znajdzie się ta jedna osoba która usmaży go najlepiej i żaden inny nie smakuje równie dobrze. U nas w domu jest to Tato.
Ja sama nawet się nie porywam na klasyczne omlety, bo sam opis prawidłowego go przyrządzenia z tymi wszystkimi manewrami wymagającymi podnoszenia jednej jego krawędzi mnie przerasta. Czuję się wtedy trochę tak jakbym czytała zadania z treścią na matematyce, te w stylu Ania ważyła po urodzeniu 3 kg. Teraz waży 33. Ile lat ma Ania?
Kaiserschmarrn jest zatem idealny, bo jest tak wytwornie poszarpany że nikt nie wie czy jest to efektem posiadania maślanych łap, nieumiejętnością usmażenia właściwego omletu czy też czystego przypadku. Okazuje się, że Kaiserschmarrn jest przepyszny. Zjadłam go z cukrem pudrem i domowymi powidłami - i pewnie nieraz ten wyczyn powtórzę.
na podstawie white plate, dla 2 osób
4 jajka
3 płaskie łyżki mąki
2-3 łyżki mleka
2 łyżki masła
cukier puder, powidła/dżem
Jajka rozbijamy i rozdzielamy. Białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli, odstawiamy na chwilę. Żółtka ucieramy z mlekiem i mąką. Delikatnie mieszamy masę z żółtkami z ubitą pianą. Gotową masę wylewamy na rozgrzane na dużej patelni masło, smażymy - z jednej strony, przekładamy na drugą - omlet można rozerwać już wtedy i jest to mile widziane ;) Smażymy do zrumienienia, a potem - jeśli mamy dłonie z azbestu to palcami, a jeśli nie - łopatką, szpatułką, widelcem, FORKYm ;) rozrywamy na strzępy. Posypujemy cukrem pudrem, zjadamy z owocami - lub dżemem.
A tak na marginesie - czy wiecie jak zajmujące jest oczekiwanie na nową płytę i kibicowanie swojemu ulubionemu zespołowi? Np. wczoraj prawie padłam ale doczekałam do 23 żeby obejrzeć Muse u Joolsa Hollanda :D I niby płyta już jest dostępna w sieci ale...zawsze to jeden powód więcej by polubić pierwszy października, w życiu nie sądziłam że tak będę czekać na ten dzień :D Zatem, ha! Posłuchajmy Mamamamamadness. Spróbujcie dotrzeć do 3:16 i nie mieć wtedy ciarek, I dare you! Mówiąc poetycko i po całości Musem, I feel my heart implode.
23 comments:
Prześlij komentarz