Facebook Instagram (Fuzja Smaków) Instagram (alakko.reads)

Fuzja Smaków

  • Home
  • O mnie
  • Kontakt
  • Spis Przepisów
    • Ciasta
    • Obiady
    • Ciasto drożdżowe
  • Recenzje


Sierpień przyniósł nam nie tylko falę upałów, ale też kolejną premierę z popularnonaukowej serii „Zrozum” Wydawnictwa Poznańskiego. Tym razem, po bliższym poznaniu chorób dziesiątkujących w przeszłości ludzkość i historii psychiatrii Carl Zimmer zabiera nas w fascynującą podróż po świecie genów. Genetyka jest niezwykle złożoną nauką, nadal skrywającą wiele tajemnic i opartą w dużej mierze na odkryciach kilku ostatnich dekad – które wciąż ulegają dynamicznym przemianom. Czy tak rozległa i owiana tajemnicą dyscyplina jest dobrym materiałem na książkę popularnonaukową? Przekonajmy się ;)

Imponujący, liczący ponad 600 stron tom podzielony jest na pięć części poświęconych m.in. historii naukowych odkryć, sekretom DNA, czy najnowszym naukowym dokonaniom. Całość jest również uzupełniona o obszerną bibliografię oraz krótki, nieprzeładowany słowniczek najważniejszych pojęć – znajduje się na końcu książki, więc warto ją na początku przewertować i w razie potrzeby do niego zaglądać. Zimmer sprawnie balansuje na granicy między naukowymi faktami i lekkim ujęciem tematu, przedstawiając genetyczne zagadnienia zarówno w globalnej, ogólnej perspektywie, jak i pochylając się nad określonymi, szczegółowymi przypadkami. „Śmiech ma po matce” jest doskonale wyważonym połączeniem teoretycznej wiedzy, własnych doświadczeń autora, empirycznych badań naukowych oraz opisów przypadków klinicznych. Choć z dotychczasowych trzech pozycji w serii ta jest zdecydowanie bardziej „naukowa” niż „popularna”,  nadal polecam ją wszystkim zainteresowanym tematyką funkcjonowania ludzkiego organizmu.


W książce przewija się cała plejada postaci kluczowych dla genetyki, zarówno tych powszechnie znanych, jak i tych nieco mniej. Przyjrzymy się bliżej dokonaniom takich osób jak Gregor Mendel, Luther Burbank, Jennifer Doudna czy noblowskie trio Crick, Watson i Wilkins. Książka jest niezwykle obszerna, przywołuje dziesiątki naukowców i opracowanych metod, teorii oraz – niejednokrotnie przełomowych – artykułów, które wpłynęły na standardy terapii i diagnostyki chorób o podłożu genetycznym. Rozpoczynamy tę podróż, wczuwając się w naukowców, którzy nie mają pojęcia na temat krzyżówek, a kończymy ją, dysponując fenomenalnym arsenałem terapii genowych i możliwości dogłębnego zbadania ludzkiego genomu. Zimmer przedstawia dokonania w sposób obiektywny, niejednokrotnie oferując spojrzenie na dany problem z wielu punktów widzenia.

Nieodłącznym elementem zagadnień związanych z genetyką są kwestie etyczne, nierzadko wzbudzające kontrowersje i będące zarzewiem konfliktów na tle społecznym i politycznym. Kartą przetargową może stać się refundacja terapii genowej, legalność i dostępność zabiegów in vitro czy redukcji wad genetycznych już na etapie zapłodnienia. Zimmer przywołuje etyczny niepokój otaczający kwestie genetyki i dziedziczenia, od niesławnej Rodziny Kallikaków, przez eugenikę, aż po edycję genomu embrionów. Wszyscy podzielamy podobne obawy, czasem czujemy się onieśmieleni możliwościami ingerencji w ludzki genom i stworzenia superspołeczeństwa bez wad – słowem, bezustannie, od wielu lat tańczymy na cienkiej granicy między poprawą jakości życia a złamaniem moralnego, ludzkiego credo.


„Śmiech ma po matce” to wyjątkowe studium genetyki i niepowtarzalna okazja, by zbadać z bliska tajemnice skrywane przez ludzki genom. Zimmer postawił sobie ambitne zadanie spisania książki, która w sposób wyczerpujący, ale atrakcyjny odpowie na nurtujące nas pytania dotyczące genetyki. Moim zdaniem wyszedł z tej potyczki obronną ręką, oddając nam w ręce solidne kompendium pełne wiarygodnych faktów, a także skłaniając nas do refleksji nad przyszłością dyscypliny.

I jeszcze jedno: jeśli czytacie biografie autorów książki, zwykle znajdujące się na jednym ze skrzydełek okładki lub w jej tylnej części, dowiadujecie się o nich podstawowych faktów. Mile widziane jest miejsce pochodzenia i obecnego zamieszkania, kilka słów o wykształceniu i pasjach, karierze zawodowej oraz życiu rodzinnym. Carl Zimmer odkrywa jednak przed czytelnikami tajemnice swojego… genomu, przybliża też wyczerpująco swoje pochodzenie i przedstawia wyniki badań, którym się poddał, gromadząc informacje do książki. Czy wygrał właśnie konkurs na największą otwartość wobec odbiorców swojego dzieła? Prawdopodobnie tak, ale skandalu w tym nie ma żadnego i zrobił to w końcu w słusznej sprawie!
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze


Lato zawsze kojarzy mi się z nadmorskimi drożdżówkami, którym jeszcze parę lat temu nie szczędzono ani kruszonki, ani lukru. Zwłaszcza tego drugiego. Leżały potem w tych turysto-przyjaznych małych sklepikach, ciasno poukładane w plastikowych kontenerach wyłożonych białym papierem. Podłużne jagodzianki, okrągłe drożdżówki z serem, zawijane bułki z budyniem - wszystko solidnie podlane lukrem, skutecznie zwabiającym tabuny os. 

Co jakiś czas piekę jagodzianki sama, a wymóg jest właściwie tylko jeden: dużo nadzienia i miękkie, puszyste drożdżowe ciasto. Jagodzianki z przepisu lo są co prawda podkręcone kruszonką z palonym masłem, ale wrodzone lenistwo i organiczna niechęć do mycia wielkiej patelni (a było to w czasach, kiedy nie posiadałam rondelka stosownej objętości) po roztapianiu na niej kawałka masła sprawiły, że poszłam w klasykę.

Magia zadziałała tak czy inaczej, a jagodzianki były niesamowite... więc z palonym masłem ryzykowałabym wyrwanie z butów ;) Może bez szaleństw, 2020 jest wystarczająco nieprzewidywalny.


Jagodzianki lo 
za Pistachio

Ciasto:
250 g mąki pszennej (typ 550)
50 g drobnego cukru
szczypta soli
60 ml letniego mleka
8 g świeżych drożdży
1 jajko
50 g masła 
Nadzienie:
300 g jagód
50 g drobnego cukru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
Kruszonka:
60 g masła
50 g drobnego cukru
80 g mąki pszennej
+ 1 rozbite jajko do posmarowania bułek

Drożdże rozkrusz w letnim mleku, wymieszaj z łyżeczką cukru i łyżeczką mąki; odstaw na chwilę, by zaczęły pracować. W międzyczasie przesiej mąkę do dużej miski, dodaj cukier, sól i miękkie masło - w oryginalnym przepisie zalecane jest jego roztopienie, ale po pierwsze zapomniałam, a po drugie to znów, niechęć do mycia kolejnego naczynia, darowałam więc sobie ten etap i dodałam zwyczajne miękkie masło. Efekt nadal zadowalający ;)
Do mieszanki dodaj zaczyn i rozbite jajko, zagnieć gładkie, nieklejące się ciasto. Przykryj czystą ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce (czyli latem właściwie gdziekolwiek) do podwojenia objętości, na około 1,5 godziny. 

Jagody dokładnie opłukaj pod bieżącą wodą, wymieszaj z cukrem i mąką ziemniaczaną. Wyrośnięte ciasto odgazuj i ponownie zagnieć, a następnie podziel na osiem równych części. Formuj drożdżówki, umieszczając w środku solidną porcję jagodowego nadzienia i starannie sklejając brzegi - to szczególnie istotne, bo w moim przypadku ten przejaw kuchennego niedociągnięcia jest zawsze jaskrawo zauważalny, kiedy blacha pływa mi w jagodowym sosie. 

Kruszonka: w miseczce wymieszaj mąkę i cukier, dodaj masło i rozetrzyj składniki w palcach. 

Uformowane drożdżówki układaj na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i odstaw ponownie do wyrośnięcia na około godzinę. Potem posmaruj rozbitym jajkiem z odrobiną mleka, posyp kruszonką i wstaw do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni Celsjusza na 15-20 minut.

Zaleca się jeść wystudzone, ale tu wiele zależy od Waszej silnej woli ;)




Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

Newport pozornie jest jednym z wielu sennych miasteczek położonych nad oceanem, w którym nie brakuje miejsc typowych dla podobnych lokalizacji w Nowej Anglii. Jest zatem promenada, sklepiki z pamiątkami (mniej lub bardziej udanymi), tętniące życiem knajpki i bary na każdą kieszeń, a także jeden z największych atutów tej okolicy - Cliff Walk. Trasa licząca siedem kilometrów oferuje niesamowite widoki na Zatokę Narragansett, klify, plaże oraz historyczne posiadłości. Jeśli planujecie wycieczkę do Newport, Cliff Walk jest punktem obowiązkowym :)

Newport is seemingly one of many sleepy coastal towns in New England with all of typical features such as the main street, souvenir stores (some of which are very charming and welcoming), bustling cafes and restaurants, as well as one of the most famous attractions - Cliff Walk. This 3,5 mile trail provides stunning views of the Narragansett Bay, cliffs, beaches and monumental mansions. If you plan to visit Newport, Cliff Walk is a must-see attraction :)

Istotne informacje:

Długość szlaku i czas przejścia: ok. 7 kilometrów, 2,5 godziny. Po drodze można jednak zejść kilka razy ze szlaku, więc można wybrać krótszą trasę.

Trudność: Umiarkowana/wysoka. Trasa jest bardzo zróżnicowana - od betonowych, gładkich chodników, przez piaszczyste ścieżki aż po śliskie głazy. Najtrudniejszy jest etap zaczynający się od Bailey's Beach. Od strony Memorial Boulevard ciągnie się jednak najnowsza część szlaku, z którą z pewnością poradzą sobie osoby o ograniczonej możliwości poruszania się czy dzieci.

Ogólne informacje: Trasa jest oznakowana, a w każdym punkcie podana jest odległość do kolejnego wyjścia (co prawda w milach, ale zawsze to coś :D). Szlak jest dostępny dla wszystkich za darmo, od świtu do zmierzchu. Mniej więcej w połowie drogi, przy 40 steps/Narragansett Avenue znajdują się bezpłatne toalety.
Nie polecam spaceru od strony Bailey's Beach z dziećmi, bo kamienie są śliskie, droga mało przyjazna, a spadki duże.

+ TU możecie znaleźć interaktywną mapę i informacje o aplikacji do pobrania na telefon.

Important information (how long is cliff walk, how long does it take to walk cliff walk): 

Distance and time: 3,5 miles and about 2,5 hours. There are also many exits located on the way so you can finish your hike at any time you wish.

Difficulty: Moderate - hard. The trail varies greatly from well-maintained paved path, through dirt paths, up to rocky shoreline that might be quite challenging. The northern part near the Bailey's Beach is the most demanding and I would not recommend it for parents travelling with children or travellers with limited mobility.

General information: There are signs that provide information on distance to the next exit and the trail is open from sunrise to sunset, there's no admission fee. There are two bathrooms near the Forty Steps/Narragansett Avenue.




Przejście Cliff Walk to też okazja, by zobaczyć jedne z najbardziej okazałych rezydencji w tej okolicy. Można również dołączyć do jednej z wycieczki po słynnych Newport Mansions - wiele z nich przypomina posiadłości z filmów kostiumowych przeniesione w XXI wiek. 
Jeśli oglądaliście Wielkiego Gatsby'ego z 1974 roku (z Robertem Redfordem), zagrały w nich właśnie wille z Newport, m.in. Rosecliff. Nie jest to koniec związków miasteczka z Hollywood - Jennifer Lawrence wzięła ślub w posiadłości Belcourt of Newport.

During your hike you can also see some of the most monumental mansions in the area. You can as well join one of many tours that focus on famous Newport Mansions - many of these resemble historical drama locations transferred into the 21st century.
'The Great Gatsby' (1974) with Robert Redford features Rosecliff, one of the mansions located in Newport. There's even more than links the town to the glitzy Hollywood glamour - Jennifer Lawrence chose Belcourt of Newport as her wedding venue.



Startujemy z Bailey's Beach. Samochód warto zostawić dalej, bo przy samej plaży nie ma parkingu. 

We set off from Bailey's Beach. If you reach Newport by car, it's worth finding a parking spot in the town as there are no spaces available near the beach.



Plaża była praktycznie pusta, do czego zapewne wydatnie przyczynił się irytujący, drobny deszcz ;) Po chwili jednak niebo zaczęło się przejaśniać, a na plaży pojawiło się coraz więcej osób. Okolica jest też lubiana przez surferów.
Ja jak widać udałam się na wycieczkę w Tomsach i przeszłam całą trasę, ale biorąc pod uwagę mokre głazy i ścieżki zdecydowanie mogłam wybrać lepsze buty :D

There were just a few people when we arrived at the beach - guess that this annoying drizzle scared them away ;) After a few minutes, though, the skies cleared up and more people joined us. The area is also appreciated by surfers.
As you can see I walked the Cliff Walk in my Toms, but given that all the rocks and paths were wet after the rain, choosing a different pair of shoes wouldn't hurt.


Niektóre fragmenty szlaku przebiegają tuż przy ogrodzeniu rozległych posiadłości, można więc zajrzeć za siatkę i przekonać się, jak żyje ten 1% ludzkości ;) 
Na zdjęciu The Breakers, jedna z posiadłości rodziny Vanderbiltów. Dwór można obecnie zwiedzać i jest jedną z najpopularniejszych atrakcji w Newport.

Parts of trail go directly along the fences of extensive properties, so you can peek into the gardens and check how the other half lives ;)
Pictured here is The Breakers, one of Vanderbilt mansions. It is available for sightseeing and it constitutes one of Newport's most frequently visited sites.



Zamierzałam zrobić zdjęcie ukradkiem, ale jak widać średnio wyszło ;) Na szczęście skończyło się na wzajemnych pozdrowieniach.

Wanted to take a shot and leave unnoticed but I failed ;) Fortunately the man was kind enough to just smile and wave at us.


Im dalej, tym wyższe są klify. Woda jest zdecydowanie moim żywiołem, więc co kilka chwil przystawałam na skałach i wpatrywałam się w toń Atlantyku. Dla mnie jest coś niezwykle kojącego w widoku spienionej wody rozbijającej się o skały i jej spokojnym, jednostajnym szumie. Nieważne ile razy go widzę, ogrom oceanu zawsze mnie onieśmiela.

The longer we hike, the higher the cliffs are. Apparently everyone has their own element and water must be the one for me - so every few moments I stopped for a while and marvelled at the Ocean. For some weird reason I find the view and sound of ocean waves crashing onto the shore incredibly soothing. Doesn't matter how many times I've seen it already, the Ocean always mesmerizes and intimidates me.



Cliff Walk jest podobno szlakiem dość obleganym, ale my ze względu na pogodę (przelotny deszcz) i sporo innych atrakcji w mieście mieliśmy to szczęście, że nie spotkaliśmy na swojej trasie zbyt wielu osób. Część drogi jest chętnie wybierana jako trasa biegowa, można też spacerować tu z psem, o ile jest na smyczy.

Apparently Cliff Walk is quite a busy trail, but due to the weahter (annoying showers) and many other attractions in the town we were lucky to meet just a handful of other people. There are lots of joggers and dogs are welcome as long as they are leashed.



Załapaliśmy się na chwilę złotej godziny, ale było dość pochmurno ;)

We even made it in time for golden hour, but the sky was overcast...


Cliff Walk to niezwykłe miejsce, w którym można się wyciszyć, podziwiając jednocześnie naturę w jej najpiękniejszej postaci. Piękne plaże, ostre klify, dzika roślinność i szumiący w tle ogromny ocean - nic więcej nie potrzeba mi do szczęścia.

Cliff Walk is a unique place where you can wind down while marvelling at nature in its purest, most breath-taking form. Raw and rocky beaches, sharp cliffs, wild vegetation and the sound of crashing waves in the background... it doesn't get much better than this.

Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze
Newer Posts
Older Posts
Przepisy kulinarne

About me


About Amalie

Piekę, czytam, podróżuję, fotografuję. A potem o tym wszystkim tutaj piszę.

Follow Me

  • Instagram
  • Facebook
  • Bookstagram

recent posts

Blog Archive

  • ►  2023 (1)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2022 (31)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (3)
    • ►  września (1)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2021 (19)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (1)
    • ►  września (2)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ▼  2020 (20)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (2)
    • ►  września (1)
    • ▼  sierpnia (3)
      • DNA (i nie tylko) pod mikroskopem. Carl Zimmer - "...
      • Lato, lukier, jagodzianki Lo.
      • Salt in the air, sand in my hair - 7 kilometrów br...
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (3)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2019 (19)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2018 (33)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (3)
    • ►  września (3)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (4)
    • ►  maja (3)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (2)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (3)
  • ►  2017 (35)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (3)
    • ►  września (3)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (6)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (7)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (2)
    • ►  października (1)
    • ►  września (1)
    • ►  lutego (1)
  • ►  2015 (2)
    • ►  grudnia (2)
  • ►  2014 (9)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (1)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2013 (27)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (1)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  lipca (3)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (4)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2012 (61)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (4)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (9)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (9)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2011 (65)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (3)
    • ►  września (7)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (9)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (4)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (6)
    • ►  stycznia (9)
  • ►  2010 (40)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (6)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (5)

Created with by BeautyTemplates