Mimo
coraz większego otwarcia na świat i coraz sprawniej rozwijającego się sektora
turystyki, Korea Północna pozostaje nadal owiana tajemnicą i tylko nieliczni
przekraczają jej granicę. Fascynuje bezwzględnym reżimem i równie imponującym
oddaniem obywateli, którzy dla swoich przywódców są skłonni zrobić zaskakująco
wiele. Michael Palin, jeden z członków legendarnej grupy Monty Pythona, już od
dłuższego czasu próbuje oderwać etykietkę tego
miłego i eksploruje przeróżne, najbardziej niebezpieczne zakątki świata.
Wyprawa do Korei Północnej zaowocowała dwuodcinkowym mini-serialem
dokumentalnym, a nakładem Wydawnictwa
Insignis, którego uprzejmości zawdzięczam swój egzemplarz, właśnie ukazał się
dziennik z tej niezwykłej podróży.
Podzielony
na kilkanaście dni dziennik jest zapisem codziennych wędrówek po Korei i
eksploracji tego niezbadanego kraju. W ciągu dwutygodniowej wyprawy w
towarzystwie północnokoreańskich przewodników autor wyjeżdża także w bardziej
rolnicze części kraju, co pozwala na stworzenie pełniejszego obrazu tego
pełnego kontrastów kraju. Przewijającym się motywem jest jednak spora
frustracja wynikająca z trudności w nawiązaniu kontaktu z obywatelami Korei –
każdy ruch i reakcja autora nieprzewidziane w protokole spotykały się ze sporym
niezadowoleniem osób nadzorujących wizytę. Narazić można się nawet fotografując
pomnik pod niewłaściwym kątem, więc o faux-pas zdecydowanie w tych warunkach
nietrudno.
Palin powstrzymuje się od wydawania
politycznych opinii i osądów; trudno też tę książkę nazwać kompendium wiedzy o
północnej Korei. Swego czasu czytałam całkiem sporo o kraju, w tym również
reportaży i relacji osób, które z niego uciekły – autor porusza wiele kwestii
powierzchownie i tylko nawiązuje do najważniejszych historycznych wydarzeń.
Sucha wiedza ustępuje tu subiektywnym odczuciom, przez co ciężko tę pozycję
traktować jak merytoryczne źródło wiedzy o Korei; bez wątpienia jest jednak
przyjemnym uzupełnieniem posiadanych informacji.
„Jest
chyba pod dużym wrażeniem, kiedy mówię mu, że byłem tu dwadzieścia dwa lata
temu (kręciliśmy „Full Circle” dla BBC). Stałem po drugiej stronie i słuchałem
amerykańskiej wersji wydarzeń. Korea Północna jawiła się jako państwo znacznie
bardziej agresywne niż to, które malowano przede mną dzisiaj. Wyrażam nadzieję,
że kiedy przyjadę tu za następne dwadzieścia lat, strefa będzie naprawdę
zdemilitaryzowana. Może będzie tu park, w którym dzieci będą się bawić, a
Koreańczycy z Północy i Południa – razem siedzieć, jeść i rozmawiać. „Też mam
taką nadzieję” – stwierdza i posyła mi rzadki, autentyczny uśmiech”.”
Na
tę wyprawę Michael Palin wyruszył z otwartym umysłem, co w kraju takim jak
Korea Północna łatwe nie jest. Zbyt wiele opracowań i reportaży charakteryzuje
narracja pełna przekonania o wyższości „rozwiniętego” Zachodu i jego przewagi
nad Koreą. Tym, co bez wątpienia urzeka w tej książce jest neutralność – a może
wręcz ciekawość autora wobec zupełnie obcych praktyk, nakazów i zachowań
wynikających z obowiązującego reżimu. Z olbrzymią dozą delikatności podchodzi
do tego, co może w tym kraju zdumiewać, nie próbując narzucać swojego myślenia
i doświadczeń rozmówcom. Mam wrażenie, że to zanikająca sztuka w dziejach
dziennikarstwa nastawionego na tani skandal ... Z jednej strony nie jest to
przygnębiająca wizja Korei, do jakiej przywykliśmy, z drugiej – daleko autorowi
do chwalenia reżimu.
Książka liczy niespełna 200 stron, a
sporą jej część wypełniają fotografie uzupełniające opowiedziane historie. Jej
uzupełnieniem jest krótki rozdział, który
pozwala też poznać techniczne kulisy powstawania serii – nawet żałowałam, że
nie był nieco dłuższy. Całość czyta się
błyskawicznie, a lekki styl autora sprawia, że to idealna książka na podróż.
A ja ostatnio potrzebowałam czegoś lżejszego i.... wsiąkłam w książki Maxa Czornyja. Już jakiś czas nie czytałam kryminałów i obie serie pochłonęłam błyskawicznie :D Polecam dla luźnej rozrywki :)
OdpowiedzUsuńTyyle słyszałam o jego książkach (i to dobrego!), a nadal nie udało mi się za nie zabrać. A kuszą :D Zaraz sprawdzę, czy są na Legimi!
Usuń