Są jeszcze koncerty, na których artyści są po prostu sobą. Chwile, gdy w kameralnej atmosferze znajduje się miejsce na nostalgię, olśnienia, czystą radość i magię. Kwiat Jabłoni w cudownie niewymuszony sposób w rekordowo krótkim czasie udostępnił pierwszy promujący płytę singiel (który w ciągu roku doczekał się sześciu milionów wyświetleń na YouTube), wydał debiutancką (w dodatku gorąco oczekiwaną) płytę i wyruszył w dwie trasy koncertowe. Dorobek, jak na zespół z relatywnie krótkim stażem, nadzwyczaj imponujący: nie zmienia to jednak faktu, że to koncertowe brzmienie Kwiatu Jabłoni w pełni oddaje charakter zespołu.
Jesienią rozminęłam się z krakowskim przystankiem trasy Kwiatu Jabłoni o całe dwanaście dni - bo dokładnie o tyle później usłyszałam "Dziś późno pójdę spać" po raz pierwszy. W dobie szerokiej dostępności kultury on demand zespół dał mi solidną lekcję cierpliwości i pokory (ani jedno, ani drugie nie było nigdy moją mocną stroną), udostępniając na YouTube tylko trzy piosenki. Po kilku dniach znałam na pamięć każdą nutę, po kilku tygodniach na Spotify pojawił się pierwszy singiel... a ja większość jesiennych dni spędziłam z hulającym youtube w kieszeni płaszcza. Do dziś Kwiat Jabłoni rozbija mi regularnie bank na last.fm, gdzie zajmuje miejsce najczęściej słuchanych: albumu, artysty, utworu. Taki hat-trick.
Wracając do koncertu: przegapiłam październik, po raz pierwszy i prawdopodobnie ostatni znalazłam się na gali rozdania nagród specjalnie z intencją posłuchania Kwiatu Jabłoni i nabyłam w trybie przyspieszonym bilet na kwietniowy koncert. I - co nie zdarzyło mi się już od bardzo dawna - zaczęłam do niego odliczać dni.
Kwiat Jabłoni czaruje na koncercie od pierwszych dźwięków, sprawnie prowadząc publikę przez pełne spektrum uczuć: nie brak tu melancholii, ale też niczym nieskrępowanej radości. Utwory refleksyjne przeplatają się z energetycznymi, tanecznymi kawałkami, a chwile zadumy z beztroską, klubową imprezą.
W setliście znalazły się wszystkie utwory z debiutanckiego krążka (poza Chodźmy nad wodę), ale też i dwa utwory powstałe w czasie, gdy Kasia i Jacek byli częścią Hollow Quartet - Turysta i Flamaster. Jako pierwsze zabrzmiało Dzień dobry, natomiast wyśpiewane z niesamowitą mocą Dziś późno pójdę spać
zamknęło to piękne spotkanie. Nie sposób też nie wspomnieć o brawurowo
zagranym podczas bisów utworze, którego tytuł został bezpośrednią
inspiracją do nazwania zespołu :).
Podczas gali Laurów Uniwersyteckich miałam szansę posłuchać Kwiatu Jabłoni jako duetu, a podczas piątkowego koncertu do Kasi i Jacka dołączyli perkusista Marcin Ścierański i basista Grzegorz Kowalski. W tym powiększonym składzie piosenki takie jak Wzięli zamknęli mi klub czy Dziś późno pójdę spać nabierają zupełnie nowej mocy. Przyznam wprost: udostępnienie takich koncertowych wersji piosenek to byłoby coś!
Piękna
jest też niezwyła harmonia i wzajemna uważność wszystkich muzyków na
scenie - mnóstwo drobnych gestów, delikatnych reakcji na improwizacje i
perfekcyjnej harmonii. Przede wszystkim: nie brakuje tu autentyczności, spontaniczności, szczerych słów i wzruszenia.
Dlatego nadal mi mało i choć dziś bolą mnie plecy i ręce od klaskania, a do tramwaju na Mogilskim pędziłam tak, że spodziewam się znaleźć wkrótce w skrzynce powołanie na Igrzyska w Tokio, poszłabym na ich kolejny koncert choćby i dziś. I to samo zalecam też Wam. A jeśli do koncertu daleko, to chociaż posłuchajcie :)
0 comments:
Prześlij komentarz