"Chodzą" za wami pewne smaki?
Za mną ostatnio krok w krok podążała lekka, puszysta drożdżówka. Zastanawiałam się nad chałką, ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że to nie jest to, na co dokładnie mam ochotę. Drożdżowy placek w ogóle odpadał, bo zrobienie go z mrożonymi owocami to pewne znaczące uchybienie, dlatego drożdżowy placek z owocami i kruszonką pozostaje nadal smakiem lata, dojrzałych śliwek i miękkich, soczystych brzoskwini. Szukałam czegoś lekkiego, co smakowałoby znakomicie posmarowane masłem i dżemem, zjedzone w towarzystwie szklanki mleka. Znalazłam te maślane bułki jako jedną z propozycji do WP, wydanie 109. I w sobotnie popołudnie je popełniłam. To było dokładnie to, czego szukałam. Puszysty, miękki i lekki środek otulony chrupiącą, aksamitną skórką. Brzmi to coniebądź (swoją drogą, bardzo wdzięczne słówko) kiczowato, ale naprawdę smakowało obłędnie - niech najlepszą recenzją będzie to, że w ciągu półgodziny w blaszce poniewierały się już tylko okruszki ;-) Przepis podaję ze swoimi drobnymi zmianami.
Odrywane bułeczki maślane
300g mąki*
1 duże jajko
1 łyżeczka soli
10g świeżych drożdży
125ml letniego mleka
1 i 1/2 łyżeczki cukru 30g rozpuszczonego masła
Glazura:
2 łyżki rozpuszczonego i ostudzonego masła
W połowie ciepłego mleka rozkruszyć drożdże i zasypać je cukrem. Pozostawić na ok. 5 minut. W tym czasie wymieszać rozpuszczone i przestudzone masło, jajko i resztę mleka. Przesianą mąkę wymieszać z solą, dodać do niej rozpuszczone drożdże i resztę składników. Zagniatać, aż powstanie gładkie, miękkie i elastyczne ciasto. Ja potrzebowałam podsypać nieco więcej mąki - ciasto pomimo dokładnego wyrobienia dość mocno kleiło mi się do rąk. Ciasto włożyć do miski wysmarowanej masłem, szczelnie przykryć i ostawić na ok. 1,5godziny do czasu, aż podwoi swoją objętość. Z ciasta uformować wałek, podzielić go na 8-9 części (mi wyszło dziewięć), ułożyć plastry jeden za drugim w keksówce wyłożonej papierem do pieczenia. Posmarować wierzch glazurą i ponownie odstawić do wyrośnięcia na ok. 30 minut. Po wyrastaniu jeszcze raz pociągnąć je masłem. Bułeczki pieką się ekspresowo - ok. 15-20 minut w temperaturze 220°C.
A już jutro zajrzyjcie po wyniki konkursu ;-)
Arven! Piękne i bułeczki i zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię mocno!
Obłędne sa te bułeczki! Bardzo mi się podobają w Twoim wykonaniu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Za mną chodzi ostatnio szarlotka. Krok w krok. Upiekłam nawet jedną, tatrzańską, w zeszły czwartek. Ale to i tak za mało. Ja chcę jeszcze! ;)) I takiej drożdżówki też pragnę. Cudnie puszystej, zjedzonej z samym masłem...
OdpowiedzUsuńUściski ślę! :)
Jakie piękne te bułeczki! Te zdjęcia:) Takie bułeczki z dodatkiem miodu lub dżemu smakują ekstra :)
OdpowiedzUsuńchciałabym popełnić taki wypiek ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają odlotowo i tak smakują:)
OdpowiedzUsuńcudowne!! Aż chce się zabrać jedną, albo i dwie :)
OdpowiedzUsuńhttp://niebieskapistacja.blox.pl/html
jak malowane. puchate i ładnie przyrumienione. teraz będą chodziły za mną :)
OdpowiedzUsuńA za mną chodzi sernik ;) Chyba mnie zaczyna doganiać...
OdpowiedzUsuńOdrywane bułeczki są cudowne - jakoś sama ich jeszcze nie robiłam. No i oczywiście chodzą już i za mną.
OdpowiedzUsuńI znów bułeczki w pierwszy dzień wiosny widzę. Hmm, napisałam u nas, że jedna bułka wiosny nie czyni, ale co dwie to nie jedna :))
OdpowiedzUsuńOdrywane bułeczki bardzo lubię.Pyszne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZauroczyły mnie...są wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńAż się chce zjeść! A jak się nie ma bułeczek pod ręką to pozostaje jeść oczami. Smacznego!
OdpowiedzUsuńchodzą za mną smaki oj chodzą... ale się opędzam bo nie mam czasu :)
OdpowiedzUsuńza to chętnie popatrzę u Ciebie i powzdycham...:)
alez byl teraz sobie zjadla taka jedna...na deser!!!
OdpowiedzUsuńWyglądają superdelikatnie! Biała kompozycja zdecydowanie dodaje im uroku :) Śliczne zdjęcia, Arven. Jak zwykle.
OdpowiedzUsuńJakie one proste i piękne! To TRZEBA zrobić, nie ma innej opcji.
OdpowiedzUsuńAleż one zachwycająco puchate - jak obłoczki :)
OdpowiedzUsuńJakie piekne. I takie rowniutkie. Mialabym wielka ochote zjesc kawaleczek takiej pysznej drozdzowki. Wielka szkoda, ze juz nic nie zostalo :)
OdpowiedzUsuńPiękne. Bardzo lubię drożdżowe wypieki.
OdpowiedzUsuńCudne, piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPychotka!!! :)
OdpowiedzUsuńwyglądają na bardzo maślane!
OdpowiedzUsuńzapachniało mi bułkami maślanymi, muszęe niedługo upiec takie cuda!
OdpowiedzUsuń...o tej porze to już chyba nie powinnam zaglądać na blogi o jedzeniu, bo zaczęło mi burczec w brzuchu... :)))
W zasadzie po co kupować w piekarni maślane bułeczki.. przygotuję je sama w domu dzięki Twojej propozycji ;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Ja piekłam bułeczki z 300g mąki i według mnie to trochę za dużo, bo ciasto było zbite po wyrobieniu. Owszem wyrosły i są smaczne ale nie tak puszyste. Następnym razem dam o wiele mniej mąki.
OdpowiedzUsuń