Po maturze nie poszłam na kremówki.
Wróciłam do domu, zdjęłam szpilki i rozmasowałam obolałe palce. Napiłam się ciepłej herbaty, przejrzałam zeszyt fakultetowy i zjadłam dwie kanapki.
I poszłam na drugą maturę.
A jak już wróciłam, to było po siedemnastej i wszystkie cukiernie były zamknięte.
A ja zostałam - nieco zmiażdżona, ogłupiała, z bólem głowy i wrażeniem, że mózg mi się zagotował. Zamiast kremówek zjadłam makowe ciasto, które dzień przed maturą upiekłam "na odstresowanie" a podczas którego robienia nie mogłam powstrzymać się od powtarzania w panice ostatnich lektur.
Jaki jest największy paradoks mojej matury? Szczerze nie cierpiąc Mickiewicza (wiem przecież, że również wielkim poetą był) napisałam o nim prawie całe wypracowanie na poziomie rozszerzonym. Teraz już niewiele zmienię, bo nie poprawię swojego wyniku, choćbym chciała siłą woli poprzewracać egzaminatorów. Życie powoli toczy się dalej.
Na kremówki pójdę 30 czerwca, jak odbiorę certyfikat.
A tuż przed maturą na ostatnią klasową imprezę smażyłam Orzeszki, po których zostało mi sporo białek. Poszukałam i na cincinie wynalazłam cudowne ciasto makowe.
Zatem...
Fuzję Smaków otwieram. Znów :-)
Białkowe ciasto z makiem*
1 szklanka białek
1 szklanka cukru*
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka suchego maku
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki ochłodzonego, stopionego masła
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, a następnie dodać cukier i stale ubijać. W misce wymieszać przesianą mąkę i proszek do pieczenia. Powoli dosypywać mąkę do białek, następnie dodać mak, wlać masło i starannie wymieszać. Piec w keksówce około 50 minut w temperaturze 220 stopni (sugeruję po ok. 15-20 minutach przykryć wierzch ciasta folią, aby się nie przypaliło). Do masy możecie dodać również rozmaite bakalie - rodzynki, orzechy, suszone morele. Ja akurat byłam na kompletnym "bezbakaliu" ale przyznam szczerze że nawet bez nich ciasto jest zachwycające.
* ponieważ dysponowałam tylko 3/4 szklanki białek, zmniejszyłam stosownie proporcje i upiekłam ciasto w keksówce z półokrągłym dnem, o wymiarach 26x10,5 cm a resztę masy wlałam do małej, jednorazowej foremki o wymiarach 16x10,5 cm.
** zmniejszyłam ilość cukru do jednej szklanki po Nutelli ;-) w dodatku niepełnej, czyli ok. 180g. Jak dla mnie ciasto było jednak zdecydowanie zbyt słodkie i następnym razem (a tych będzie wiele) raczej poprzestanę na ok. 1/2 szklanki.
Cieszę się że już jesteś. i że wróciłaś w tak pysznym stylu:)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za pozytywne wyniki matury!
buziak!
mam nadzieję, że teraz będzie mimo wszystko spokojniej, bo pozostaje tylko czekać na wyniki :)
OdpowiedzUsuńcieszy mnie, że wracasz, że znów będą ciekawe opowieści i te Twoje zdjęcia
Świetnie, że jesteś :) Schrupałabym teraz takie pyszne puchate ciasto - ale kusisz :D
OdpowiedzUsuńAch..współczuję Mickiewicza....znam też to ciasto makowe...jest przebojem w domu na wszelkie urodziny i tym podobne...czasem dodajemy kakao i też jest pysznie:)
OdpowiedzUsuńDobrze Cię znowu widzieć :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za dobrych egzaminatorów :)
Wróciłaś :) a dziś o Tobie myślałam, telepatia. Nawet weszłam na bloga i się przeraziłam, że nie istnieje.
OdpowiedzUsuńPyszny powrót. No i z takim ciastem żadna matura niestraszna :).
Ciasto wygląda na lekkie jak puszysta chmurka na błękitnym niebie:) Nie martw się o wyniki - będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki!!!
OdpowiedzUsuńa ciastem tak cudnym chetnie sie poczestuje, mniam:)
Pyszne ciasto Arven :) Cieszę się,ze jesteś i trzymam mocno kciuki:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Pyszne ciasto - w moim domu nazywa się je pieguskiem :) Trzymam kciuki za dobre wyniki :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że znów jesteś. Piękne zdjęcia, świetnie to ciasto wygląda:) i jak reszta, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńJa też trzymam kciuki! A Ciasto piękne, w kropeczki :)
OdpowiedzUsuńjak to mówią, matura to bzdura. tyle szumu, a tu raz dwa i po krzyku :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za dobre wyniki!
a ciasto wygląda wyśmienicie...chyba nawet lepsze od tej kremówki :)
Bardzo się cieszę, że wróciłaś.
OdpowiedzUsuńOstatnio i ja odkrywałam tajniki ciast z samych białek i jestem nimi oczarowana. Uwielbiam ten strzelający w zębach mak i miękką, jakby gąbczastą strukturę.
A do matury jeszcze daleko. Choć mam pewne wątpliwości pisząc to, bo każdy powtarza, że 'tak szybko zleci, zobaczysz' ;).
P.S. Świetne te zdjęcia!
O tak, piękne zdjęcia, szczególnie to drugie:) Pysznie wygląda Twój piegusek.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Dobrze, że matura jest tylko jedna, a potem kolejne "matury" to sesje na studiach. Cały czas niewiem, co gorsze. Ale wszystko tez zależy jaki kierunek się wybierze.
OdpowiedzUsuńCiasto bajecznie wygląda, takie bielutkie z tym maczkiem. Pycha.
Świetny pomysł! Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim deserem, pozdrawiam serdecznie, aga
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za wszystkie kciuki, mam nadzieję, że te wszystkie fluidy i ciepła energia popłynie wprost w stronę moich egzaminatorów ;-)
OdpowiedzUsuń@Agnieszka, polecam się z nim bliżej zapoznać - ale lojalnie uprzedzam, że uzależnia ;-)
Arven ja u Ciebie pierwszy raz. Trzymam mocno kciuki za wyniki. A pieguska (bo tak się u nas nazywa :)) znam doskonale i bardzo, bardzo lubię. Pozdrawiam cieplutko ;)
OdpowiedzUsuńWitam z powrotem;-)!
OdpowiedzUsuńtakie ciasto z białek i maku to u mnie chleb powszedni w okresie faworkowym :D A u Ciebie wygląda rewelacyjnie i jakie piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńjak piegi na chmurkach to ciasto! matura na pewno poszła Ci doskonale, nie taki diabeł straszny, a znam to z autopsji ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJaki piękny blog!
OdpowiedzUsuńZdjęcia i aranżacje - jestem naprawdę zachwycona ...:)
Ciesze się że zdecydowałaś się wrócić, jak widzę, po sporej przerwie :)
Matura na pewno poszła dobrze - nie martw się, będziesz ją później wspominać z uśmiechem na twarzy ;)
pozdrawiam ciepło i...
czekam na kolejne wpisy :)
Cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńtrzymałam kciuki:)
OdpowiedzUsuńPysznie, że wróciłaś...
OdpowiedzUsuńpysznie, że wróciłaś ..a ciasto uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńSliczny ten piegusek!!
OdpowiedzUsuńJej... przypomniała mi się ta nasza matura. Jak zobaczyłam Mrożka (bo chyba jego wybrałaś, prawda?) to nawet nie przeczytałam tematu i od razu skoczyłam do Tuwima :P Też czułam się strasznie ogłupiała jak wyszłam z sali, ba wpadłam nawet w histerię po powrocie do domu i nie wiem jakim cudem udało mi się napisać 6 egzaminów w te pierwsze 3 dni :D Mam nadzieję, że dobrze Ci poszło i całe szczęście, że już jest dawno po maturze, bo to był niemiły czas.
OdpowiedzUsuńCiacho oczywiście rewelacyjnie wygląda.. jak wszystko na blogu zresztą :)
Pozdrowienia