Mam wrażenie, że istnienie kalafiora zauważa się tylko latem, bo jest wtedy na każdym straganie. To też ten czas kiedy szkoda jest każdej minuty na gotowanie, zatem chyba 90% tych akurat warzyw występuje w towarzystwie bułki tartej. Pozostałe 10 kończy w zupach kremach.
Kalafior jest trochę jak ubogi krewny brokuła, ale ubrany w szykowne składniki wypada nawet lepiej od swojego zielonego krewnego. Kilka ziaren sezamu, kropla octu winnego i miód - to wszystko wystarcza w zupełności, by przeistoczyć nudny dodatek do obiadu w coś zupełnie nowego i intrygującego.
750g mrożonego kalafiora Hortex w różyczkach
sos:
2 łyżki miodu
3 łyżki octu winnego
120ml sosu sojowego
1,5 łyżki ziaren sezamu
2 małe, zmiażdżone ząbki czosnku
1/2 łyżeczki sproszkowanego imbiru
+ płaska łyżka mąki ziemniaczanej rozrobiona w połowie filiżanki wody
sos:
2 łyżki miodu
3 łyżki octu winnego
120ml sosu sojowego
1,5 łyżki ziaren sezamu
2 małe, zmiażdżone ząbki czosnku
1/2 łyżeczki sproszkowanego imbiru
+ płaska łyżka mąki ziemniaczanej rozrobiona w połowie filiżanki wody
Kalafior gotować w osolonej wodzie przez ok. 1-2 minuty. Dobrze odsączyć, rozłożyć w naczyniu żaroodpornym. W rondelku z grubym dnem podgrzać sos sojowy, czosnek, sproszkowany imbir, ocet i miód. Do gotującego się płynu dodać mieszaninę z mąką, starannie rozprowadzić i poczekać aż zgęstnieje. Wlać sos do naczynia żaroodpornego, zapiekać przez ok. 30 minut w międzyczasie polewając warzywa sosem. Podawać posypane świeżymi ziarnami sezamu i posiekanym szczypiorkiem.
Fajna opcja! Zawsze kalafiora jadałam ''zwyczajnie'' :)
OdpowiedzUsuńhttps://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Ja to może dziwna jestem, ale kalafiora lubię nawet bez dodatków i na surowo ;-) Choć z odpwiednmi dodatkami lubię go jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuń