Biorę w tym roku jesień garściami, z całym jej deszczem, mgłami, słońcem, żółtymi liśćmi i wiatrem, który potrafi wykończyć nawet najbardziej wytrzymałe parasole i przestawić w ciągu jednego wieczoru trzykrotnie bazylię na balkonie. Jesień o wiele częściej smakuje w tym roku jabłkami, a z testowanego i odkrywanego na nowo piekarnika wyjeżdżają przeróżne eksperymenty wśród których przeważają rzeczy drożdżowo-cynamonowe. To pierwsza jesień w nowym miejscu, więc codziennie coś się zmienia (a biorąc pod uwagę dzień wczorajszy, to nawet nie tylko za oknem).
Jesień jest takim czasem pośrednim, kiedy teoretycznie nadal wszystkiego jest dużo, ale większość owoców jest jakby z podobnej paczki i po tym letnim bogactwie pozostało już tylko tęskne wspomnienie. I po dzisiejszym rozeznaniu stwierdzam, że można znaleźć po dziesięć rodzajów wszystkiego: jabłek, śliwek, pigw czy nawet bananów (pamiętacie czasy, kiedy banan był po prostu żółtym bumerangiem? not anymore, moi drodzy); nie zmienia to jednak faktu, że nadal do wyboru mamy jabłko albo jabłko, ewentualnie jabłko. Bezczelnie przyznaję, że biorąc pod uwagę tegoroczną słabość do jabłkowych wypieków, wcale mi to nie przeszkadza.
W kwestii jabłek i śliwek ograniczam się do ich pieczonej formy - i stąd właśnie te drożdżówki.
Drożdżówki z serkiem i śliwkami
(na podstawie: mojewypieki)
Ciasto:
1 jajko
2 żółtka
4 łyżki cukru
1/2 łyżeczki soli
16g świeżych drożdży
3 szklanki mąki pszennej
80g roztopionego masła
1 szklanka letniego mleka
Drożdże rozkruszyć w letnim mleku, dodać łyżkę cukru i pięć łyżek mąki, delikatnie zamieszać. Rozczyn zostawić do wyrośnięcia na ok. 10 minut, kiedy zacznie rosnąć - dodać resztę przesianej mąki, żółtka, jajko, ostudzone masło, resztą cukru i szczyptę soli. Wyrobić gładkie, elastyczne ciasto - raczej nie podsypywać mąką, na początku może się kleić, ale im dłużej będziecie je zagniatać, tym bardziej zacznie odstawać od ręki. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 godziny.
W międzyczasie przygotować nadzienie: kostkę serka twarogowego (250g) rozgnieść widelcem i wymieszać z dwoma łyżkami cukru pudru (i ewentualnie dwoma łyżeczkami cukru wanilinowego). Śliwki umyć, pokroić w plastry.
Po podwojeniu objętości ciasto zagnieść ponownie i podzielić na 12 równych części. Każdą z części ciasta lekko rozwałkować, delikatnie rozciągnąć na kształt owalu i posmarować nadzieniem z sera. Na wierzchu ułożyć owoce - te bułki są jeszcze posypane kruszonką. Bułki piec przez około 20-25 minut w temperaturze 190 stopni Celsjusza (tym do całkowitego upieczenia potrzebne było ok. 35 minut, z podniesieniem temperatury do 210 na ostatnie 10 minut).
Są idealne :) Zdecydowanie mam słabość do takich drożdżówek :)
OdpowiedzUsuńhttps://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Wpadły mi w oko, wyglądają jak śliczne, małe chlebki :)
OdpowiedzUsuń