F Po śladach zimy - kwietniowe wyjście na Pilsko (Góra Pięciu Kopców) 1534 m n.p.m. - Fuzja Smaków

Po śladach zimy - kwietniowe wyjście na Pilsko (Góra Pięciu Kopców) 1534 m n.p.m.

  


Seria kwietniowych ciepłych dni skłoniła nas do wyciągnięcia po kilkutygodniowej przerwie plecaków i butów trekkingowych - miało nie być szczególnie daleko i wymagająco, więc padło na Pilsko. Daleko faktycznie nie było, bo dwie godziny drogi od Krakowa to akceptowalna odległość dla jednodniowej wycieczki, ale z tym, czy było szczególnie łatwo, to bym jednak polemizowała.   

Wędrówki nie ułatwiały przede wszystkim warunki - końcówka kwietnia w 2025 była tym momentem, kiedy w górnej części masywu nadal królował (topniejący) śnieg, w dolnych z kolei dominowały podmokłe podłoże i kałuże. Szczególnie uciążliwy był mokry, ciężki śnieg oraz miejsca nachylone pod solidnym kątem, w których nietrudno było się zapaść po kolana (sprawdzone empirycznie). W żadnym z tych miejsc nie szło się łatwo, co wydłużyło czas trasy, a ja po przejściu całej pętli miałam wrażenie, że przerzuciłam tonę węgla :D


W naszym przypadku punktem startowym była Przełęcz Glinne; przy granicy, po polskiej stronie jest bezpłatny parking, warto jednak wziąć pod uwagę fakt, że dość szybko się zapełnia. Szlak wiedzie początkowo przez gęsty las, ale pierwsze podejścia zaczynają się bardzo szybko - a co za tym idzie, za plecami pojawiają się pierwsze widoki. W tym przypadku naprawdę warto co jakiś czas sprawdzić, co tam się dzieje za nami (i to nie tylko ze względu na budzące się ze snu misie), bo na horyzoncie pojawia się choćby królowa Babia.


Mnie akurat podejście na Pilsko mocno zaskoczyło - na pewno wydatnie przyczynił się do tego wrażenia rozmarzający śnieg, stopy zapadające się aż po płynące pod pokrywą strumyki i ciągła żonglerka raczkami, bo pokrywa śnieżna przeplatała się z błotnistymi, trawiastymi odcinkami. Dopisała niewątpliwie pogoda, bo ta na Pilsku, podobnie jak na Diablaku, bywa kapryśna, a tymczasem przez cały dzień było umiarkowanie ciepło i słonecznie. Tylko wiało jak w zupełnie innym województwie ;)


Wędrówkę wynagradzają za to widoki, bo masyw w górnych strefach jest porośnięty głównie kosodrzewiną, która wspaniale odsłania panoramiczny widok na góry i jeziora. Sam szczyt jest na tyle rozległy, a góra - mam wrażenie - dużo mniej popularna od położonej niedaleko Babiej, że z łatwością można znaleźć tu kameralne miejsce dla siebie i spędzić trochę czasu w samotności.   


Kolejnym celem było schronisko na Hali Miziowej - trasa za żółtym szlakiem wydawała się bardziej obiecująca w zimowo-wiosennych warunkach, na obietnicach niestety się skończyło 🤪. Ścieżka jest wąska, prowadzi chwilami naprawdę stromo w dół, a miejscami odcinki eksponowane na słońce pokryte były po prostu pokrywą lodu. Komfort schodzenia umiarkowany, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, że nietrudno było przestrzelić wąską ścieżkę i wykonać lot koszący stromym stokiem w dół. Nie pomagała topniejąca woda płynąca po lodzie - taki się akurat trafił dzień, ale gdybym następnym razem miała wybór, chyba poczekałabym już z tym wyjściem na cieplejsze dni.



Schronisko za to bardzo przyjemne, mnóstwo miejsc do odpoczynku zarówno wewnątrz, jak i wokół budynku. Na samej Hali też zresztą nie brakuje zakątków zachęcających do eksploracji - warto powłóczyć się trochę przed wyruszeniem w dalszą drogę. 





W stronę parkingu można wyruszyć m.in. czerwonym szlakiem, dołączającym dalej do szlaku niebieskiego; przez większość czasu prowadzi przez las w dół, dobrze wytyczoną, kamienistą ścieżką. W porównaniu do żółtego szlaku warunki były jakby luksusowe ;)  




Ja na pewno spróbuję jeszcze przekonać się do Pilska, wybierając się na szczyt latem - mam niedosyt, jestem ciekawa, jak wygląda, kiedy nie patrzy się głównie pod nogi na błoto i topniejący śnieg, bo coś mi się wydaje, że jeszcze mamy szansę coś tu zadziałać z tym pierwszym wrażeniem. 

Przełęcz Glinne - Góra Pięciu Kopców - Schronisko na Hali Miziowej - Przełęcz Glinne
13,5 km
4:40 h 



CONVERSATION

2 comments: