Pod koniec zeszłego roku okazało się, że jednak lubię kawę - i całe szczęście, że dokonałam tego odkrycia, bo spędzenia tygodnia tutaj na zupełnym bezkawiu byłoby ogromnym nieporozumieniem. Już na etapie robienia rozeznania, gdzie wypić kawę w Trieście, byłam pewna, że pod tym względem to nudzić się nie będziemy ;).
W mieście nadal są kawiarnie założone w XIX wieku, stąd też pochodzi kawa Illy i nie trzeba się nawet przesadnie wysilać, żeby do tych historycznych miejsc trafić, a punktem honoru było wybranie się na kawę do innego miejsca każdego dnia. Przytulnych kawiarni tutaj nie brakuje i myślę, że nawet po dłuższym czasie można dać się przyjemnie zaskoczyć, ale oczywiście odhaczone zostały punkty kultowo-obowiązkowe i zostało miejsce na eksperymenty. Czy udane, to już się przekonamy ;)
Zaczynamy od klasyki klasyków, czyli Caffè Tommaseo, bo to też najjaśniejszy punkt naszego kawowego tournee. Tak naprawdę Tommaseo nie ma słabych punktów, bo wita od progu przytulnym, klimatycznym nastrojem. W witrynach czekają słodkie i słone przekąski, szeroki wybór kruchych ciastek i tortów, nie brakuje też wszechobecnych tartaletek z kremem. W lokalu funkcjonuje pełna kuchnia, więc można też zdecydować się na dania obiadowe (mają też flagowy zestaw śniadaniowy).
Ogromnym plusem jest fakt, że miejsce jest naprawdę spore i nietrudno tu o wolne miejsce nawet w deszczowy dzień, można też wybrać miejsce na zewnątrz.
Kolejny dzień, kolejna kawa - i kolejny klasyk, czyli Pasticceria La Bomboniera. To kolejny wizualny cukierek na kawiarnianej mapie Triestu, bo maleńki lokal sam przypomina pudełko czekoladek - wykończony w ciemnym drewnie, otulony miękkim światłem kryształowego żyrandola. W tej kawiarni jest najwięcej typowo prezentowych drobiazgów, właśnie tu można znaleźć czekoladowe figurki, ozdobne tabliczki i gotowe zestawy czekoladek - można też wybrać coś według własnych upodobań.
Miejsce jest raczej mikroskopijne i w godzinach szczytu wystarcza kilka osób (plus nieskoordynowani turyści), żeby zrobiło się naprawdę ciasno. Miejscowi za to chętnie praktykują picie kawy na miejscu - napój przy barze wypijemy za max. 3 euro. W lokalu nie ma zbyt wiele miejsca, żeby usiąść, latem jest za to obszerny ogródek na placu przed kawiarnią - świetne miejsce do taktycznego obserwowania ludzi, a do tego obsługa jest nienachalna, więc można domówić jeszcze coś do kawy i spędzić tu trochę czasu, praktykując dolce far niente.
Kawę z sieciówki reprezentuje w tej stawce Il Pane Quotidiano, ale nie o samą kawę wyjątkowo tutaj chodzi - a o widok. Lokal przy plaży Barcola dysponuje bowiem fenomenalnym tarasem, z którego rozciąga się widok na Zatokę Triesteńską. W weekend przyszło nam chwilę poczekać na wolne miejsce na zewnątrz, ale obsługa na bieżąco informuje o dostępnych miejscach (szybciej można usiąść, jeśli zdecydujemy się na miejsce w słońcu). Kawa dobra, ale z sandałów nie wyrywa, mleko roślinne dostępne z dopłatą.
Poza rozbudowaną ofertą napojów Il Pane Quotidiano proponuje też słone przekąski, kanapki, ciastka i klasyczne cornetto; można też zjeść coś focaccię na ciepło. Całe menu jest dostępne po zeskanowaniu kodu QR, kawę można zamówić przy stoliku, a słodycze zamówić bezpośrednio przy barze. Poza tym przy restauracji jest nieduży betonowy taras, na którym można wynająć leżak i parasol - ta opcja jakoś nie wydawała mi się zachęcająca, bo nie ma tam w ogóle cienia, a zejście do wody też prowadzi przez duże kamienie (i z tego co widziałam, nie ma tam drabinki).
Listę zamyka kawiarnia Illy - nieprzypadkowo akurat w tym miejscu, bo była zdecydowanie najsłabszym punktem kawowego programu. Kusi lokalizacją, bo można posiedzieć tuż nad Canale Grande, a trochę też łapie w marketingową pułapkę, bo jak nie wypić kawy Illy w mieście, które jest tej firmy matecznikiem? ;)
Doświadczenie jest raczej z gatunku tych sieciówkowych i trzyma silny przeciętny poziom pod absolutnie każdym względem. Karta nie jest przesadnie rozbudowana, oferta cornetto/wypieków raczej wąska, a do tego nie wszystkie wypieki wskazane w karcie są faktycznie dostępne na miejscu. Obsługa umiarkowanie zainteresowana klientem - z jednej strony ok, bo można w spokoju przesiedzieć na przykład deszcz, z drugiej ciężko się czasem doprosić o złożenie zamówienia. W kawiarni jest dostęp do darmowego wi-fi, ale przez ograniczony czas.
Najsilniejszym punktem wnętrza jest chyba nietypowy żyrandol i spektakularna zabudowa za kontuarem. W samej kawiarni można też kupić kawy (ziarniste i mielone), kawiarki i komplety ceramiki z limitowanych edycji.
I to by było na tyle z kawowych przygód w Trieście - zdecydowanie polubiłam się z instytucją urlopowej przerwy na kawę. Zwłaszcza, że gdzie jak gdzie, ale tutaj można ją praktykować w naprawdę pięknych miejscach <3





0 comments:
Prześlij komentarz