Jakimś cudem ciastka Oreo są czarne.
Dokładnie tak jak nowy, błyszczący, wciąż pachnący smołą i tajemniczymi substancjami asfalt, który rozwinięto dzisiaj na ulicy przy której mieszkam. Ot tak po prostu, w ciągu jednego popołudnia, kiedy z nieba lał się żar, robotnicy rozwijali kolejne kilometry czarnej, błyszczącej nawierzchni. Teraz ten asfalt wije się czarną, lśniącą wstęgą między powybijanymi chodnikami z podniszczonej kostki brukowej, szarymi blokami i wciąż pachnącymi nowością pawilonami handlowymi.
Jedyne co rozwijało się dzisiaj w mojej kuchni to punkty do kreatywności (+5) oraz punkty wiedzy o stanie skupienia ciał w upale (+5 dla mnie i tyleż samo dla Mamy). No i punkty do przekorności, jakieś +100, za upieczenie najbardziej czekoladowych ciastek w swojej karierze w momencie, gdy nad południową Polskę dotarła pierwsza tego lata fala upałów, po długiej i wyczerpującej jesieni.
Na prośbę Karoliny, którą umieściła na moim facebookowym fanpage'u (ha! Sama jestem dumna z tego, jak nowocześnie to zabrzmiało) propozycję muffinek z ciastkami Oreo w środku zaczęłam kombinować. Półśrodki nie wchodziły w grę - miało być megaczekoladowo i tak, żeby po jednej muffinie człowiek miał dość czekolady aż do kolejnego poranka (kiedy wchodzi do kuchni, otwiera lodówkę i już wie, że na śniadanie zje TEGO muffina). Chyba najpopularniejsze cupcake'i z Oreo to te, które wieńczy połówka ciasteczka wbita triumfalnie w Oreowy krem. A Karolina (a ja nie będę wcale udawała, że nie) chciała mieć Oreo jeszcze w środku. Ja dodałam do tego superczekoladowe ciasto.
I wyszło mi coś, co śmiało wpisałabym na listę kulinarnych odkryć tego roku, chociaż wydawałoby się że nie ma banalniejszej rzeczy nad czekoladowe muffiny.
Ciasto /propocje na 7 muffinek/:
50g masła
1 średnie jajo
70g cukru pudru
125g mąki pszennej
1/2 szklanki mleka
1/4 szklanki maślanki
2 łyżki gorzkiego kakao
100g mlecznej czekolady
1/4 łyżeczki sody oczyszczonej ( w przypadku bardzo gęstej masy do 1/2)
1 łyżeczka proszku do pieczenia (może być z niewielkim czubkiem. Nie zaszkodzi a pomóc może)
+szczypta soli
+176g ciastek Oreo (do całego wypieku, włącznie z kremem i dekoracją)
Masło rozpuścić w rondelku z grubym dnem razem z połamaną czekoladą, mlekiem i maślanką. Mieszaninę pozostawić do ostygnięcia i przygotować suche składniki : mąkę, cukier puder i kakao przesiać (zwłaszcza to ostatnie, z uwagi na grudki). Dodać proszek do pieczenia i sodę, starannie wymieszać. Do ostudzonej masy z płynnymi składnikami wbić jajko (temperatura masy musi być na tyle niska, aby białko nie zaczęło się ścinać) i rozbić je trzepaczką. Mokre składniki wlać do suchych i mieszać łyżką kilka razy, aby tylko połączyć składniki i nie pozbywać się grudek. Formę do muffinek wyłożyć papilotkami, wypełnić do 1/4 wysokości, w środek wbić połówkę ciasteczka Oreo i dopełnić foremkę do 3/4 całkowitej wysokości. Wstawić do piekarnika na ok. 20 minut, do suchego patyczka. No dobra, relatywnie suchego. ;) Gotowe muffiny wyciągnąć na kratkę i odstawić do całkowitego ostygnięcia.
Krem Oreo /na 7 muffinek i łakomego dekoratora/
200ml śmietanki kremówki /30%/
125g kremowego serka (użyłam Philadelphii*)
8 pokruszonych ciastek Oreo (potraktowanych blenderem lub wałkiem)
+opcjonalnie dwie czubate łyżeczki cukru pudru
Śmietankę ubić na sztywno, dodając pod koniec cukier (ja następnym razem zrezygnuję, to zależy od tego jak słodkie lubicie dodatki). Następnie dodać serek, połączyć mikserem na średnich obrotach. Okruchy z ciastek Oreo wmieszać do masy przy pomocy szpatułki. Masę odstawić do lodówki na godzinę do półtorej, zwłaszcza jeśli dzień jest tak upalny jak dziś. Mój krem tuż po wymieszaniu dosłownie pływał - po wstawieniu do lodówki cudownie tężał i nabierał właściwej konsystencji.
Montaż:
Przedstawia się dość prosto. Na każdą muffinę przypada odpowiednia, zależna od Waszego gustu, ilość Kremu Oreo. W czubek kremowej wieży wbić należy drugą połówkę ciasteczka Oreo - i ponownie wstawić do lodówki na ok. godzinę, do (ponownego) stężenia kremu. A następnie zjadać.
* Naprawdę nie jestem tak nawiedzona, by do superczekoladowych muffinek ze śmietaną o 30% zawartości tłuszczu i blisko 200 gramami czekoladowych markiz dodawać serek light, chociaż zabawnie to brzmi. Pozostałe dostępne smaki tegoż serka w moim sklepie to Ogórek z Fetą oraz Zioła.
Pomyślałam sobie, że z tych trzech kombinacji już light będzie się komponował najlepiej ;)
P.S. Wiecie co się dzieje, gdy w jedno miejsce zjadą 144 Fiaty 126p? Ja wiem ;) Klik!
Osobiście tych ciastek nie lubię ale czego nie robi się dla męża..On je uwielbia dlatego przepis na bank wypróbuje:)))
OdpowiedzUsuńNie cierpię FB, nie jadłam nigdy ciasteczek oreo (podobno trzeba je oblizywać przed zjedzeniem?) i nie wierzę, że wciągu jednego dnia położyli u Ciebie asfalt. Ale widzę te muffinki i jestem pełna wiary, że są pyszne! :)))
OdpowiedzUsuń@ Kasia, wierz lub nie - rozpoczęli o ósmej (od mojej ulicy rzecz jasna, ciężkim sprzętem w postaci walca i koparki jeżdżącej tyłem z dźwiękiem ostrzegawczym BIP BIP BIP) a zakończyli po osiemnastej i pół mojego miasteczka lśni teraz pięknym, nowym asfaltem, a ja inhaluję się smołą :D
OdpowiedzUsuńA ciastka ponoć trzeba oblizywać, ja tam po prostu gryzę. W końcu po to są :P
Zgłodniałam, Arvén, na samą myśl o tych muffinach. A jest środek nocy. Nie mogę być głodna. NIE MOGĘ. Dlatego czym prędzej zamykam Fuzję Smaków. Albo nie. Jakoś tak wygodnie mi tutaj... Choć zdrowy rozsądek podpowiada coś innego. Szczególnie o tak niepoważnej porze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;))
Wyglądają cudownie, bosko i mniamusio....Płakać mi się chcę, że jestem na diecie...
OdpowiedzUsuńpiękne są...mniam..zapiszę przepis i zrobię :)) dziękuję za inspirację :)
OdpowiedzUsuńArven . . . nie wiem, co z tymi fiatami, ale historią serka ubawiłaś mnie setnie :) Dziękuję więc za miły początek dnia. No i za przepis na te muffinki :)
OdpowiedzUsuńno, to super, że w końcu masz przed domem oznaki cywilizacji, czyli nowy asfalt! xd
OdpowiedzUsuńprzepraszam, to było złośliwe.
piękne muffinki. i też mnie dziwi, że wyszły czarne! może to jakieś czary?
nie zmienia to jednak faktu, że babeczki wyglądają przeuroczo, a zdjęcia są piękne. bajkowe!
Przez chwilę pomyślałam, że mieszkamy w jednym bloku, bo ja z dziećmi obserwowałam identyczną asfaltową jednodniową akcję pod oknami - ale dzień wcześniej. Żar z nieba i półnadzy robotnicy na czarnym dywaniku :) Wspaniałe mufinki, bardzo kreatywne!
OdpowiedzUsuńO rany, f a n t a s t y c z n e ! :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńmniam, robiłam już kiedyś muffinki oreo i muszę przyznać jedno- są przepyszne!:)
Buziaki, Arven
Ach te funpage'e. :) Co by człowiek bez nich zrobił...no na pewno by nie wymyslił takich smakowitości. Ja jedynie lody z oreo lubię z pewnego fast foodu. Na moje urodziny jak nic takie zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
Zjadłabym teraz takiego muffina. uwielbiam takie mocno czekoladowe duety :D
OdpowiedzUsuń@Zaytoon, przeciętny ekolog chyba by na mnie wydał wyrok śmierci gdyby wiedział ile razy wczoraj o Nieprzyzwoicie-Późnej-Porze wietrzyłam lodówkę zastanawiając się: zjeść czy nie zjeść...;D
OdpowiedzUsuń@Wisienko, rozwiązanie zagadki jest w linku :)
@Karmel-itka, ano, czasem i do nas dociera cywilizacja. Mamy na przykład Internet, kablówkę, parę spółdzielni i nawet nowy asfalt :>
Dziękuję za wszystkie komentarze i zachęcam do pieczenia, nawet gdy żar leje się z nieba smakują doskonale...
Wygladaja swietnie. Ja sama tych ciasteczek jeszcze nie jadlam (co za wstyd:)) Co do czekoladowych wypiekow w upalne dni..dziwnym zbiegiem okolicznosci i ja mam na nie ochote :) No bo ktoz powiedzial, ze czekolade to tylko zima mozna jesc czy jesienia?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
wyglądają niesamowicie, aż musiałam przełknąć ślinkę:)))
OdpowiedzUsuńOoo z Oreo! Wyglądają cudownie. Mniam. Muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńWyglądają bajecznie. Czekolada dziś byłaby dla mnie jak lekarstwo a takie muffinki nie dość że lekarstwo to jeszcze raj dla podniebienia.
OdpowiedzUsuńBoskie te asfaltowe muffiny, uśmiechnęłam się :)
OdpowiedzUsuńWiem, że gdyby czekały na mnie takie muffiny rano to zjadłabym je na śniadanie :) Niedawno robiłam mud cakes z wersją ze Snickersem i z Bounty, a teraz mi się marzą takie babeczki z ciasteczkami Oreo :)
OdpowiedzUsuńAlbo mieszkamy na tej samej ulicy, albo to przypadek, że u mnie i u Ciebie wyłożono, bijący w oczy nowością (a miałam taką ładną dziurę w kształcie serca!), asfalt.
OdpowiedzUsuńAle te cupcake amełykańskie! I nie ukrywam, że bardzo mi się to podoba ;). Choć nie jestem maniaczką Oreo, to wszystkiego co bardzo czekoladowe już tak, więc marzy mi się taki wielki muffin.
Pozdrawiam!
;)
skoro upiekłam już ciasto oreo, na muffiny też się pewnie kuszę, bo wyglądają obłędnie i rasowo jak cupcakes z bajkowych cukierni :)
OdpowiedzUsuńWow! prezentują się rozkosznie, chętnie bym teraz do kawki po jedną sięgneła
OdpowiedzUsuńMatko! Wyglądają fantastycznie ;>
OdpowiedzUsuńFaktycznie oreo jest mega czarne i pyszne a te muffinki pewnie jeszcze pyszniejsze (:
OdpowiedzUsuńA u nas zimno, burzowo i deszczowo. Aż pozazdrościłam tych upałów!
OdpowiedzUsuńZa to ten krem z oreo i serkiem KOCHAM... czasami się zastanawiam, czemu nie sprzedają gotowej philadelphii czy czegoś o tym smaku. :D
Ale niesamowite! Lubię takie pomysłowe :)
OdpowiedzUsuńWydawałoby się, że ciastko to już idealny sposób na rozpieszczenie kubków smakowych, ale ciastko w ciastku - to już totalna poezja ! Muffiny wyglądają fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńChoc nei jestem wielbicielką oreo, to tego muffina zjadłabym z wielką chęcią ....po prostu wybitny:) pozdrawiam jolanta szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńświetmy pomysł, rewelacyjnie sie prezentuja.
OdpowiedzUsuńHejka!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie za przepis!!! Jak pisałam w niedzielę wypróbuję :D
A Oreo kocham więc już się ich nie mogę doczekać!
Fajny pomysł miałam, co nie? :D
Są śliczne. Idealny pomysł na deser dla mojej siostry, wielbicielki wszystkiego, co czekoladowe :)
OdpowiedzUsuńWyglądają wspaniale :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe babeczki!
OdpowiedzUsuńUwielbiam mega czekoladowo.I oreo.
Uwielbiamy Oreo! Są pyszne. A te muffinki z chęcią bym zjadła, mniam:)
OdpowiedzUsuńPOzdrowienia!:)
żeby na drogach tak asfalt wyglądał... ;D
OdpowiedzUsuńYummy & Tasty
Upiekłam... Jeeeeeezzzzzzuuuuu...!!!
OdpowiedzUsuńJuż NIGDY nie będę robić muffinek z innego przepisu - te są PRZEGENIALNE!!! Już nie chodzi o moją miłość do Oreo, ale to ciasto! Z tą czekoladą!!! Niebo!!!
Polecam!
wyglądają WSPANIALE!!! :))
OdpowiedzUsuńSuper pomysł i faktycznie asfaltowy kolor ;P
OdpowiedzUsuń@Holga, no biją Amełyką po oczach jak się patrzy :D Ale mogę im wybaczyć, bo smak nieziemski!
OdpowiedzUsuń@M. znalazłam Twoje ciasto Oreo - obłęd!!
@Sugar Plum Fairy, nie sprzedają serka Philadelphia o smaku ciastek Oreo - produkują za to kremowy serek o smaku Fety, co jest dla mnie szczytem absurdu :P
@Bella, gdzie tam ciastko - samo ciasteczko to dopiero wstęp do rozkoszy :D
@Karolina, pomysł genialny!! Dziękuję. I cieszę się, że smakowało :-)
@małgo, wyglądał jak wyglądał - gdyby asfalt smakował muffinami z Oreo znałabym chociaż powód dla którego jest tak dziurawy...:P
Piękny blog i cudne zdjęcia ;) Będę zaglądać częściej
OdpowiedzUsuńhttp://mojeptysiemalinowe.blogspot.com/
Jaa Cię kręcę! Wyglądają zabójczo! ;D
OdpowiedzUsuńhmm, do kawy idealne, bezczelnie czarne :)
OdpowiedzUsuńWszystko super, nawet skusiłam się wykonać ten przepis. Jednakże pojawia się pewno ale... Zaczynam dopiero swoją przygodę z wypiekami i nie mam pojęcia na ile stopni nastawić piekarnik w tym wypadku. W przepisie nie jest to ujęte wprost za to "do suchego patyczka" nie wiele mi mówi. Proszę pilnie o odpowiedz.
OdpowiedzUsuńXOXO, Nika