O mojej miłości do pieczywa mogłabym pisać godzinami.
Nie jestem jednak jakimś wyjątkowym smakoszem. To znaczy, w towarzystwie dobrego, prawdziwego masła (pytanie : czy istnieje obecnie dobre, prawdziwe masło?) świeże pieczywo zwykle smakuje doskonale. I tego się trzymam, bo jeśli nie piekę akuratnie żadnego domowego chleba czy bułek, to jadam równie dobrze te wypieczone na masową skalę w piekarniach. Czasami nawet te nabite chemią głęboko mrożone kajzerki, które pieką się na miejscu w niektórych sieciówkach. Bo doniesione do domu wciąż ciepłe i chrupiące stanowią całkiem niezłą namiastkę klasycznego, domowego pieczywa.
Swego czasu miałam niezłą fazę na wyhodowanie własnego zakwasu i pieczenie chleba zakwasowca. Potem sobie przypomniałam, że jadłam zakwasowy chleb. I nawet sama go piekłam. O ile zjadali go z zachwytami pozostali domownicy, o tyle dla mnie nie wyróżniał się niczym szczególnym. Doszłam do konkluzji, że ja po prostu jestem zwierzem drożdżolubnym, najlepsze na świecie są dla mnie puszyste bułeczki, najlepiej jeszcze mleczne - po prostu ideał.
Dziś przepis na pełnoziarniste bułeczki - pomimo użycia mąki razowej są bardzo puszyste i lekkie. Przepis dotarł do mnie lekko okrężną drogą od Karoliny, a którego źródeł dopatrzyłam się na blogu Chleb i inne przepisy. Przepis udostępniam ze zmianami uwzględnionymi przez pilateskę, która wkleiła je na forum osób stosujących dietę proteinową -> klik i kilkoma swoimi dodatkami ;-)
Pełnoziarniste supełki /8 bułek o wadze ok. 100g/
1 jajko
150ml ciepłej wody
150ml ciepłego mleka
40g otrąb owsianych
30g świeżych drożdży
2 płaskie łyżeczki soli
45g siemienia lnianego
500g mąki pszennej pełnoziarnistej (drobno mielonej)
+ 1 jajko do posmarowania i ziarna /mak, słonecznik, sezam, siemię lniane/ do posypania
Drożdże rozkruszyć w około 1/4 szklanki ciepłego mleka i wymieszać z łyżeczką cukru. Odstawić zaczyn do wyrośnięcia na ok. 15 minut. W tym czasie przesiać mąkę (nie ma to na celu pozbawienia mąki otrąb - po przesianiu mąki wsypujemy do niej również to, co zostaje na sitku), wymieszać ją z otrębami, solą i siemieniem. Następnie wbić jajko, wlać resztę mleka, letnią wodę i zaczyn. Wszystko razem zagniatać do powstania gładkiego, nieklejącego się do rąk ciasta. Przykryć masę suchą, czystą ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia do czasu podwojenia objętości (na ok. 1 godzinę). Po tym czasie wyłożyć ciasto na oprószony mąką blat, podzielić na osiem w miarę równych części i formować bułeczki (wszelka dowolność wskazana.). Gotowe bułeczki ułożyć na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i odstawić ponownie do wyrośnięcia na ok. 30 minut. Po tym czasie powinny one jeszcze nieco podrosnąć. Wtedy tuż przed pieczeniem posmarować je rozmąconym jajkiem i posypać ziarnami. Piec 12-15 minut w temperaturze 200°C.
Poniżej załączam sposób formowania supełków:
Upraszaczając, wszystko sprowadza się do kilku sprawnych ruchów - po uformowaniu dwóch lub trzech bułeczek będzie wam to szło bardzo sprawnie. Z danej porcji ciasta formujemy średniej grubości wałeczek, następnie zakręcamy jego końce tak, jakbyśmy chcieli uformować precel, tworząc w środku średniej wielkości otwór. Następnie (zdjęcie nr.3) ten zakręcony koniec bułki przekładamy przez otwór i delikatnie zalepiamy do wcześniej powstałej obręczy (która będzie podstawą bułki), aby zapobiec rozpadnięciu się ich w piekarniku.
bardzo ładnie uformowane. przepis zapisuję, bo bułki (czy inne wypieki) na drożdżach uwielbiam, tym bardziej pełnoziarniste
OdpowiedzUsuńprześliczne. i zdrowe do tego!
OdpowiedzUsuńŚliczne...do porannej gazetki:)
OdpowiedzUsuńsupełki śliczne i apetczne
OdpowiedzUsuńa masło - prawdziwe istnieje, jeśli sama je zrobisz z mleka prosto od krowy
Pieczywo kocham i ja. Ale jednak to domowe, dla mnie bije na głowę sklepowe wypieki. w im więcej mają śmieci (czytaj dodatków w postaci ziaren,płatków itp) tym lepiej:)
OdpowiedzUsuńświetne supełki!
piękne, piękne supłki!
OdpowiedzUsuńoch, idealne na śniadanko.
Podobają mi się te migawki ze skręcania.
OdpowiedzUsuńI przepis mi się podoba.
;)
ja chyba również jestem drożdżolubna ;p i narobiłas mi strasznie ochoty, a tak sie składa, ze mam wszystkie składniki ;p
OdpowiedzUsuńnigdy jeszcze nie upiekłam pieczywka:( no może tylko chałke... wstyd!! :D musze się wreszcie odważyć :) bo Twoje supełki wielce kuszące :)
OdpowiedzUsuńteż jestem drożdżolubna i takie bułeczki pochłonęłabym w mgnieniu oka (;
OdpowiedzUsuńPięknie wyszły...mniam! Nie ma nic lepszego na świecie od domowej bułki z masłem!
OdpowiedzUsuńwspaniałe supełki :) co do masełka, ja osobiście bardzo lubię lurpak albo łaciate ;)
OdpowiedzUsuńPięknie zaplątane ;) Musiały być pyszne (bo założę się, że już nic nie ma ;))! Ściskam!!
OdpowiedzUsuńwyprobuje przepis :)
OdpowiedzUsuńświetne! przepis jak najbardziej do wypróbowania. Razem z 10minutowym ciastem z poprzedniego posta!;)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!!
J.
Chętnie bym takie bułeczki na śniadanie zjadła. Co to by była za radość :-)
OdpowiedzUsuńWyglądają wyśmienicie i nie wątpię, że również tak smakują! Uwielbiam bułki własnego wypieku, a w szczególności te mleczne, ale chyba nie tylko ze względu na smak i możliwość zjedzenia ciepłej bułeczki z roztapiającym się masłem, ale na zapach świeżego pieczywa, który panoszy się w całym domu. Mniam...
OdpowiedzUsuńUrocze bułeczki :) Ja też jestem "drożdżolubna" ;) Uwielbiam wszystko co mięciutkie hehe ;)
OdpowiedzUsuńPrawdziwe masło to chyba jeszcze tylko na wsi...i to nie wszędzie, bo i gospodarstwa już nie takie same jak dawniej...Pamiętam jeszcze jak za dzieciaka ubijałam śmietankę w maselnicy, ach...pięknie czasy :)
Pozdrawiam serdecznie!
Sprawne masz dłonie, bo supełki pięknie zawiązane :)
OdpowiedzUsuńoch, ty to masz talent do wypieków - bułeczki prezentują się wybornie:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie pokazałaś jak zrobić :) Bardzo fajnie wyglądają:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię takie zabawy kształtem :) Bułeczki są przecudne!
OdpowiedzUsuńArven, z Twoją miłością do pieczywa jest tak jak i u mnie. Piekę rzadko, bo wychodzi to o wiele drożej, niż kupno gotowego chleba, a drożdżowy szybko się starzeje, jeśli upiec by kilka. Zakwasowe są... kwaśne, ciężkie, oporne na rośnięcie, trzeba je zagniatać i przegniatać, a ja na to czasu nie mam, w dodatku tak już mam, że co zdrowe, to u mnie okupione bólem brzucha (od warzyw, przez owoce po produkty z pełnego przemiału). Jeśli więc piekę to albo chałki albo jakieś mleczne bułki, a drożdżówki to nagminnie, ale to nieco inna historia niż wypiek domowego chleba. Ciekawe, że tak ładnie Ci wyrosły, mąki pełnoziarniste to ciężki surowiec do udźwignięcia dla drożdży. Nie rozumiem ludzi, którzy kręcą nosem na chleb z piekarni, dla mnie takie zachowanie to trochę przerost formy nad treścią - jeśli ciepły i z chrupiącą skórką, chleb nawet z najgorszej piekarni jest zawsze pyszny. To przecież... chleb!
OdpowiedzUsuńuroczy, kręty design bułeczek :) ech, skoro Ty jesteś drożdżowym potworem - to ja dodatkowo zakwasowym ;)
OdpowiedzUsuńZakręcone bułeczki! Ile ja bym dała za takie śniadanko!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy adres:
bananowysong.blogspot.com
Pozdrawiam cieplutko!
ojojoj chcemy takie na śniadanie!Jutro! :) Piękne zdjęcia, zapraszamy do dodanie ich do Wykrywacza :)
OdpowiedzUsuńŚliczne Ci wyszły te supełki ;) Chyba kolejnym razem swoje też pozakręcam :D
OdpowiedzUsuńI też należę do drożdżolubnych, chleb na zakwasie to dla mnie żadna rewelacja ;)
Wyszły piękne :) kocham pieczywo pełnoziarniste i przyznam, że też lubię takie na drożdżach. Zakwasowe póki co kupuję, ale z drożdżami chętnie piekę.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne :)
Piękne, idealne na śniadanie, wspaniałe zdjęcia supełkowania i piękny blog - jestem tu pierwszy raz, ale z pewnością będę bywać częściej - jeśli można ;) Pozdrawiam,P.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten przepis. Nie ma to, jak swojskie pieczywko. Wystarczy do niego masełko i domowej roboty dżem... Po prostu pyszne...
OdpowiedzUsuń