F The Witch City - spacer po Salem, Massachusetts - Fuzja Smaków

The Witch City - spacer po Salem, Massachusetts



Do Salem dojechaliśmy wprost na złotą godzinę, kiedy nad miasteczkiem zaczynał powoli zapadać ciepły, wrześniowy wieczór. Coraz dłuższe cienie kładły się wzdłuż ulic, okrywając mrokiem zaułki schowane przed wzrokiem ciekawskich przechodniów. 
Kulturowa tożsamość Salem w dużej mierze jest zakorzeniona na osnutym złą sławą procesie czarownic. Nawet teraz, tyle lat później, miasto opiera właśnie na tej historii swoją bazę turystyczną, lokując w niej większość swojego potencjału dla odwiedzających.



Do Salem warto zajrzeć - choćby po to, by poczuć energię tego miejsca i przejść się po miasteczku, ale czy warto poświęcić mu cały dzień? 
To zależy, czy macie w planach muzea. Dwa miejsca szczególnie warte uwagi to The Salem Museum, znajdujące się w centrum miasta, i położony nieco dalej The House of the Seven Gables, znany głównie z powieści Nathaniela Hawthorne'a. To drugie miejsce jest otwarte dość krótko, bo zaledwie do 16 - o czym warto pomyśleć, planując wycieczkę.
Jest też cmentarz, na którym pochowano ofiary procesu.




Salem zdaje się niewiele sobie robić z wyjątkowo okrutnej i mrocznej historii - chętnie odcina kupony, oferując turystom mnóstwo pamiątek nawiązujących do czarownic, wizerunek wiedźm widnieje nawet na radiowozach, a w lokalnym liceum wydaje się gazetkę Witches' Brew.  



Salem niewiele się różni od małych, amerykańskich miasteczek - jest ładne, zadbane, miejscowi mieszkańcy spieszą się do swoich spraw między leniwie snującymi się turystami. W centrum nie brakuje sklepików z pamiątkami, knajpek, lodziarni, pubów - do wyboru, do koloru. 
Mają za to najbrudniejszy Walgreens, w jakim kiedykolwiek byłam :P




Salem posiada kilka architektonicznych perełek, zresztą większość miasteczka to domy zbudowane w ubiegłym stuleciu. Na zdjęciu urząd celny naprzeciwko portu, w którym przez chwilę pracował Nathaniel Hawthorne, autor Szkarłatnej litery. Naprzeciwko jest port, można się też przejść na spacer po cyplu, ale my akurat trafiliśmy na odpływ, więc do podziwiania było głównie muliste dno i ptactwo próbujące się dobrać do omułków :D Ta część miasta jest jednak szczególnie ciekawa, bo tutaj też niedaleko znajduje się...



... The Narbonne House, wzniesiony około roku 1670. Dla nas to w sumie żaden wyczyn, ale w przypadku kraju założonego oficjalnie ponad sto lat później - już powód do dumy. Takich miejsc jest w okolicy historycznego nadbrzeża więcej i jeśli wylądujecie w Salem o wcześniejszej porze, możecie się po nich powłóczyć ;)





The House of the Seven Gables to jeden z najpopularniejszych obiektów w Salem, na stałe utrwalony na kartach powieści Nathaniela Hawthorne'a o tym samym tytule. Historia rodziny autora jest zresztą ściśle związana z Salem, a jednym z jego przodków był John Hathorne, który uczestniczył w niechlubnych procesach czarownic. Stąd też podobno różnica w pisowni nazwiska - rodzina chciała choć w taki sposób odciąć się od przodków.



Nowa Anglia ma nadzwyczajny urodzaj tych biblioteczek, ale ta była doskonale wkomponowana w otoczenie ;)



To, czego nie wiedziałam wcześniej, to fakt, że w Salem jest dość okazała Polonia. Co widać na zdjęciu!



Salem trochę jest jak "Disneyland dla wiedźm", nie da się zaprzeczyć. Ale jest też całkiem sympatycznym miasteczkiem, wbrew swojej okrutnej przeszłości - co pokazuje tylko, że czas leczy rany, a w Stanach kapitalizm nie zostawia wiele miejsca dla martyrologii ;)


Słowem - czy polecam? Jeśli jesteście w okolicy, jak najbardziej, a szczególnie polecam połączenie zwiedzania z wyprawą do Marblehead :)


CONVERSATION

0 comments:

Prześlij komentarz