F Zróbmy coś po raz pierwszy: Męskie Granie 2022 | Kraków - Fuzja Smaków

Zróbmy coś po raz pierwszy: Męskie Granie 2022 | Kraków

   



Czasem jeden wieczór to aż trzy zupełnie nowe doświadczenia. A właściwie to może nawet i cztery, biorąc pod uwagę fakt, że Męskie Granie było dla mnie pierwszą okazją do słuchania muzyki na żywo po długiej, nieco ponad trzyletniej przerwie od koncertów! I powiem krótko: dobrze było wrócić. A do tego naprawdę był to powrót w doskonałym stylu.

To była bardzo szybka akcja, bo bilet trafił w moje ręce w czwartek rano, a jeszcze godzinę przed wejściem na teren Muzeum Lotnictwa siedziałam w kinie (niektórych planów się nie zmienia, zwłaszcza jak po miesiącu udaje się dotrzeć na Letnie Tanie Kinobranie) - ale jeśli pandemia mnie do czegoś przyzwyczaiła, to trochę lepiej znoszę nieprzewidywane i spontaniczne zmiany planów, więc była to całkiem przyjemna perspektywa spędzenia piątkowego wieczoru :D




Wybrałam się tylko na piątkowe koncerty i przez to, że przeczekałam jeszcze deszcz dotarłam w sumie tylko na dwa ostatnie koncerty na głównej scenie - ale nie żałuję, to była taktycznie doskonała decyzja :D. Choć znałam wcześniej twórczość i Ralpha, i Dawida, to nigdy nie miałam okazji posłuchać żadnego z nich na żywo. Duży błąd, ale dzięki temu jest teraz przynajmniej dobry pretekst do uprawiania intensywnej turystyki koncertowej.



Ralph jest dla mnie niesamowitym zjawiskiem na polskiej scenie muzycznej. Przy każdej płycie prezentuje niezwykle dopracowany i spójny wizerunek korelujący (lub wprost przeciwnie, przewrotnie dyskutujący) z muzyką. I nawet na tak krótkim, festiwalowym koncercie, ta charakterystyczna energia rozlewa się ze sceny od pierwszych taktów otwierającej set piosenki.



Koncert otwiera nagranie "Balu w operze" w interpretacji Piotra Fronczewskiego (i cały koncert jest utrzymany w tej konwencji, nawiązania pojawiają się między piosenkami, a całość zamyka - jakżeby inaczej - "Bal u Rafała"), a w setliście są i piosenki debiutujące, z nadchodzącej płyty, i te z poprzednich albumów Ralpha, nie zabrakło oczywiście "Krystyny" i "Kosmicznych energii". Subiektywnie bardzo, bardzo lubię ten vintage vibe towarzyszący bieżącej trasie - trochę podróż w czasie, a trochę okazja do posłuchania doskonałego, ponadczasowego głosu.



Nie wiem, gdzie się uchowałam, ale tak, jak jaskrawo pamiętam Dawida z czasów X-Factora, tak nigdy nie udało mi się dotrzeć na jego koncert. Może dlatego, że zawsze podchodziłam do jego twórczości lekko sceptycznie, to były trochę roadtrip songs, a po tym koncercie zaczęłam się zagłębiać w całą dyskografię i świetną płytę z zapisem białostockiego koncertu. I rany, jakie to dobre!  

W tej formule koncerty Dawida są trochę jak kompilacja flagowych piosenek Męskiego Grania przeplatana jego najlepszymi piosenkami - co świetnie się zresztą sprawdza. Koncert otworzyły "Elektryczny" i "Wataha", ta pierwsza z gościnnym udziałem Brodki. Potem były piosenki dobrze znane ("Trofea") i zupełnie nowe ("Post"), po których przeszliśmy do "Nic nie może przecież wiecznie trwać" w męskograniowym aranżu i w jednym jamie do "Elephanta".




Trochę żal, że w Krakowie poza Brodką nie pojawił się gościnnie już nikt więcej, bo bardzo chętnie posłuchałabym "I Ciebie też, bardzo" z wokalem na chociaż dwa głosy, ale i tak trzeba przyznać, że zeszłoroczna piosenka ma niesamowity potencjał animowania publiki :D. Z nowych piosenek pojawiła się też "Szarość i róż". Pierwszą część koncertu zamknął "Początek", a jako encore był "Małomiasteczkowy" i tutaj przyznaję, że koncertowa moc tej piosenki jest dla mnie niesamowitym zaskoczeniem, doskonale się sprawdza na zamknięcie całości występu.
Ukłony nie tylko dla Dawida, którego energia podczas występów na żywo przekonała mnie, że chciałabym zobaczyć go jeszcze na niefestiwalowym koncercie, ale i towarzyszącego mu zespołu! 👏





Blogger mi zniszczy tu jakość i sponiewiera to nagranie niemożebnie, ale chciałabym je mieć. A może i Wy obejrzycie ;) 

CONVERSATION

0 comments:

Prześlij komentarz