Bari późną jesienią to miejsce idealne. Ma wszystko, czego szukam w takich miejscowościach: lekko jarmarczną powłoczkę turystycznego centrum i makaronową tradycję, na której można zbić fortunę, ale też ten senny, nostalgiczny klimat kurortowego miasteczka po sezonie. Lotnisko oddalone o kwadrans od centrum miasta i większość miejsc w zasięgu spaceru, a do tego najlepszą foccacię na świecie. I plażę.
Zapraszam Was dzisiaj na (wcale nie tak krótki) wernisaż zdjęć z miejsca pełnego kontrastów, które odczarowało dla mnie południe Włoch i zostawiło z nadzieją, że jeszcze kiedyś uda mi się tam pojechać. Może na dłużej, żeby pozwiedzać jeszcze okolice, choć działa tak kojąco, że wcale nie chce się z niego wyjeżdżać. Choć bywa głośne, zwłaszcza gdy mieszkacie w starej części miasta, w nocy niechcący uczestniczycie w kłótni wielkiej włoskiej rodziny (a osób dramatu jest naprawdę dużo), a pod balkonem śmigają jedna za drugą Vespy, których stan techniczny budzi spore wątpliwości.
Bari jest miejscem, gdzie życie toczy się leniwie - poza drogami rzecz jasna, tam rozgrywa się nieustanna walka o przeżycie i pole position w najbliższym wyścigu na Monzy. No i nigdy nie wiadomo, co się kryje w niepozornym zaułku, choć niektórych zapewne lepiej nie zwiedzać.
I morze! Po rozczarowaniu, jakim pod tym względem okazała się Katania, szukałam celowo miejscowości, która miałaby łatwo dostępną plażę. Na najbliższą można spokojnie dotrzeć pieszo, dojeżdża też tam autobus, ale o tym więcej za chwilę. Latem zapewne bywa tłoczno, jesienią w tygodniu można było bez problemu znaleźć miejsce, a pogoda (zdaniem niektórych) nawet kąpielowa. Ale błagam, miasteczko, które ma tablicę z napisem "zabrania się nie kochać morza" po prostu nie może nie zająć sobie specjalnego miejsca w moim sercu.
Jeśli chodzi o transport miejski - no jakiś jest, ludzie się nim przemieszczają (nam też się udało), ale jeśli chodzi o Włochy i komunikację publiczną to mogę zostać autorytetem tylko w kategorii nieintencjonalnego jeżdżenia na gapę. I wierzcie lub nie, autentycznie podejmuję wysiłki, żeby mieć bilet, a kończy się na tym, że sam kierowca zachęca mnie do jazdy bez :f.
Nocą też niczego Bari nie brakuje - i bywa głośno, więc jeśli szukacie miejsca, gdzie się wyśpicie, odradzam ścisłe stare miasto.
No i warto tu patrzeć w górę. Zdecydowanie!
CONVERSATION