"Zegar wskazywał 01:30, kiedy uchyliła drzwiczki piekarnika. Słodkawy, nieco lepki i drożdżowy zapach połaskotał jej nos i rozniósł się po kuchni. Uśmiechnęła się i wyciągnęła blachę na stół. Pięć równych, okrągłych bajgli posypanych drobinami sezamu. Pięć miękkich, puszystych krążków pokrytych chrupiącą, złocistą skórką. Przez uchylone okno do zaparowanej kuchni wpadał chłodny powiew powietrza. Podeszła do szyby i wyjrzała na ulicę. Było pusto; noc była jej ulubioną porą dnia. To wtedy najbardziej lubiła piec i gotować. Kiedy na zewnątrz było zarówno latem jak i zimą przyjemnie chłodno, kiedy nie widziała świata, który chował się poza snopem żółtego światła latarni. Jeszcze raz rzuciła okiem na wilgotną ulicę i odwróciła się, by sięgnąć po ciepły bajgel."
Bajgle /proporcje na 10sztuk/
500g mąki
300ml letniej wody
2 łyżki cukru (1+1)
1 1/4 łyżeczki drożdży instant
1 łyżeczka soli
1 jajko (do glazury)
ziarna do posypania
W naczyniu wymieszać mąkę, drożdże, sól i łyżkę cukru. Zalać wodą i wyrabiać około pięciu minut, do czasu aż ciasto będzie zupełnie gładkie. Odstawić do wyrośnięcia na 1,5godziny w ciepłe miejsce. Następnie ciasto podzielić na dziesięć części, uformować z nich kulki, w każdej zrobić dziurkę i uformować coś na kształt oponki (otwory w środku mają być dość duże, w przeciwnym razie ciasto podczas wyrastania złączy się na środku). Bajgle zostawić na posypanej mąką stolnicy na 40 minut do ponownego wyrośnięcia. Następnie zagotować w dużym garnku wodę z łyżką cukru. Bajgle wrzucać po 3-4 na gotującą się wodę i obgotowywać z każdej strony po minucie. Następnie osuszyć (ja wyciągałam je na folię aluminiową i w ciągu kilku minut wysychały samoistnie) i ułożyć na blasze lub blasze wyłożonej folią aluminiową (w żadnym wypadku nie papierem do pieczenia), posmarować rozbitym jajkiem i posypać ziarnami (lubię te z sezamem, ale można użyć równie dobrze maku, czarnuszki, gruboziarrnistej soli). Piec ok. 15 minut, do zezłocenia skórki.
+ z ciekawostek - wiecie, skąd wzięła się nazwa "obwarzanki"? Stąd, że ciasto jest przed pieczeniem ob-warzone ;) Dlatego też bajgle są w pewnym sensie odmianą obwarzanka - tyle, że wg. mnie znacznie smaczniejszą!
Aha - i całkiem przypadkiem to moje nocne pieczenie przypadło na przełomie Dnia Pieczenia Chleba. Liczy się, chociaż tutaj lądują z lekkim poślizgiem :)
Aha - i całkiem przypadkiem to moje nocne pieczenie przypadło na przełomie Dnia Pieczenia Chleba. Liczy się, chociaż tutaj lądują z lekkim poślizgiem :)
Piekłam te bajgle.Są pyszne!
OdpowiedzUsuńTwoje takie leciutkie się wydają.
A nocne pieczenie jest mi znane...
A ja jeszcze nigdy bajgli nie robiłam... Twoje wyglądają tak bardzo, bardzo kusząco :)
OdpowiedzUsuńI gdyby nie fakt, że w moim malutkim mieszkaniu budziłabym swojego towarzysza życia piekąc w środku nocy, to też pewnie byłaby to moja ulubiona pora na wyciąganie różnych cudów z piekarnika.
te zdjęcia... oszałamiające.
OdpowiedzUsuńi bajgle. wyglądają rajsko.
takie złociste. muszą smakowac niebotycznie.
też upiekłabym bajgle :-) wyglądają bardzo smacznie!
OdpowiedzUsuńSłodkawy, drażniący nos zapach drożdżowego ciasta... Uwielbiam. I choć pieczenie jest u mnie zazwyczaj zarezerwowane na dzienną porę, to noc uwielbiam. Kiedy "nie widać świata poza snopem światła padającego z latarni"...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale mnie zachęciłaś tymi zdjęciami. Zrobię je na pewno!
OdpowiedzUsuńArven! Cudowne! Wielkie gratulacje! Ja jakoś nie mogę się zebrać za bajgle, ale Twoje bardzo mobilizują:)
OdpowiedzUsuńUściski!
Ładne i apetyczne! Mam chętkę na bajgla!
OdpowiedzUsuńja nie mogę piec nocą bo potem jak mi pachnie to zasnąć nie mogę;)
cudowne:) ale musza byc pyszne:)
OdpowiedzUsuńze szklanka mleka bardzo by mi smakowaly:)
Ja tez piekłam swoje bajgle w nocy! :)To bylo dawno, dawno temu i siedziały w piekarniku do późnego wieczora :)
OdpowiedzUsuńoj, na bajgle to ja się zasadzam już od dłuższego czasu. Ale w końcu je zrobię :) Twoje są super!
OdpowiedzUsuńja tez kiedys je zrobilam...mialam powtorzyc i jakos tak zeszlo,a sa naprawde pyszne...:)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego zawsze myślałam, że bajgle są takie skomplikowane, Twój przepis nie wygląda wcale tak karkołomnie, nawet całkiem prosto. A bajgle pysznie, więc może spróbuję, bo oczywiście są i na mojej wish list
OdpowiedzUsuń@karolina, są właściwie banalne w przygotowaniu, też znalazłam setki przepisów wymagających wielu godzin oczekiwania, rozkładania pracy nawet na niemal tydzień...możliwe, że te nie są zbyt luksusowe, ale smakiem...mmm, bajglowy Mercedes ;)
OdpowiedzUsuń@kuchareczka, może bajgle to takie nocne pieczywo?
Jeśli zdecydujecie się je upiec, dajcie znać co wyszło!
prezentują się rewelacyjnie :) mnie też często zdarza się wyjmować ciasto drożdżowe z piekarnika po północy :)
OdpowiedzUsuńAle mi zrobiłaś ochotę na takiego bajgla:) Wygląda cudownie:)
OdpowiedzUsuńbajgli nigdy nie jadłam, ale patrząc na zdjęcia, chętnie bym to zmieniła
OdpowiedzUsuńZjadłabym. I upiekła :)
OdpowiedzUsuńjeszcze trochę muszę wytrzymać, ale wrzucę do przepisów "na później" :)
Drożdżowe chyba najlepiej smakuje wyciągane z piekarnika nocą :) Taka magia...
OdpowiedzUsuńPieczcie, a nie gadajcie ;) U mnie od pierwotnego upieczenia powracają cyklicznie...
Ciągle się przymierzam do bajgli, ale jeszcze nie piekłam. Też muszę spróbować...
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie...jak skończę dietę z pewnością je upiekę...
OdpowiedzUsuńJadłam bajgle kiedy byłam w Stanach , uwielbiałam je po prostu , a moimi ulubionymi były z cynamonem i rodzynkami . Twoje wyglądają równie pysznie !
OdpowiedzUsuń