Należę do tej niesamowitej, wyjątkowo nielicznej i odsuniętej na margines grupy społeczeństwa, która uwielbia zimę. Jest nas wyjątkowo niewiele, bo jakoś znaczna część ludzi uważa, że zima to tylko brudny śnieg, rower w piwnicy, zatłoczone autobusy i zmarznięte ręce. A technika poszła wprzód. Są podręczne termofory w pasiastych sweterkach. Są siłownie, jak brakuje roweru (choć to nie to samo, wiem). A sporty zimowe nie mają sobie równych - odkąd zaczęłam jeździć na desce nie mam już żadnego powodu by znielubić krótkie, zimowe dni, bo nawet po zmroku stoki są otwarte. Śnieg, śnieg, śnieg! Dużo śniegu, którego tak bardzo mi brakuje. Rok temu o tej porze (pięć najczęściej wypowiadanych przeze mnie słów) śniegu było po kolana. Przynajmniej u mnie. Zima za to to jeszcze cynamon. Pierniki. Lepkie, słodkie nadzienie zawinięte w miękkie, drożdżowe ciasto. Niczego więcej nie potrzeba do szczęścia. Rok temu piekłam klasyczne amerykańskie Cinnamon Rolls. W tym roku - fińskie Korvapuustit - co znaczy nic więcej jak "małe bułki w kształcie uszek" ;)
znalezione na blogu Elry
Ciasto:
300g mąki
50g cukru pudru
7g suchych drożdży
120ml letniej wody
1/2 łyżeczki soli
60g niesolonego masła
1 duże rozbite jajko +żółtko
Nadzienie:
50g brązowego cukru
60g niesolonego masła
1 łyżka cynamonu (zawsze daję ok. 2)
Glazura:
1 rozbite jajko +1 łyżka mleka
Drożdże wymieszać w letniej wodzie i pozostawić na pięć minut. Masło rozpuścić i ostudzić, lekko przestudzone dodać do drożdży, następnie dodawać masło, jajka, sól i stopniowo dodawać mąkę. Wyrobić gładkie, nieklejące się ciasto - niekoniecznie zużywając całe 300g mąki. Ciasto zawinąć w folię, odstawić na przynajmniej 2 godziny do wyrośnięcia. Po tym czasie wyłożyć je na oprószoną mąką powierzchnię i rozwałkować na prostokąt o wymiarach ok. 30x60 cm.
Masło, którego użyjemy do nadzienia powinno być miękkie, ale zdecydowanie nie płynne. Należy je rozsmarować równomiernie na cieście a następnie posypać cukrem wymieszanym z cynamonem. Ciasto zwinąć, zaczynając od dłuższej krawędzi i przeciąć na ok. 12 równych części, tnąc po skosie (tak aby powstałe bułeczki z jednej strony były szersze, a z drugiej wąskie). Następnie, używając np. drewnianej okrągłej rączki od łyżki, przycisnąć środek każdej bułki tak, aby brzegi się podniosły tworząc coś na rodzaj uszu. Bułeczki wyłożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pozostawić na 40 minut do wyrośnięcia.
Przed pieczeniem każdą z bułeczek posmarować delikatnie przygotowaną glazurą, posypać perłowym cukrem i piec 8-10 minut w temperaturze (jak mówią w przepisie) 200°C.
Nie gwarantuję, że perspektywa takich bułeczek posiadanych w kuchni i tylko czekających, by je zabrać ze sobą na drugie śniadanie wygna Was z łóżka od razu po pierwszym sygnale budzika. A jeśli nie...no cóż. Zróbcie to, co ja i Homer Simpson robimy codziennie!
źródło - otchłanie tumblr.
Czyli ja też jestem wyjątkowa? :))
OdpowiedzUsuńAch, zimko zimko :))
A u mnie też dziś o bułkach ;)
nie nie nie, zadnej zimy!!! ja juz nie funkcjonuje z zimna... :(
OdpowiedzUsuńpojadlabym takich dobroci:)
OdpowiedzUsuń@Aurora, oczywiście że jesteś wyjątkowa :D
OdpowiedzUsuńja też nie mogę doczekać się zimy, u mnie w zeszłym roku o tej porze... zamknęli uczelnie, bo śnieg nas zasypał. ;) a dziś co? czekam i czekam.
OdpowiedzUsuńbułeczki drożdżowe z cynamonem - pysznie zimowe. ;)
właśnie mam ochotę teraz na taką bułeczkę, pycha!:)))
OdpowiedzUsuńPiękne te bułeczki! A piesek cudowny!!!!
OdpowiedzUsuńpoproszę jedną!;)
OdpowiedzUsuńwww.chocolattemorning.blogspot.com
Rower w piwnicy? W zadnym wypadku! Dla mnie sezon rowerowy trwa caly rok :) Co nie zmienia faktu, ze zdecydowanie wole wiosne i lato. Zime lubie, kiedy nie musze nigdzie wychodzic i moge patrzec z okna na spadajace platki sniegu.
OdpowiedzUsuńA zapach takich buleczek o poranku wyciagnalby z lozka nawet najwiekszego leniucha :)
Cudowne te bułeczki! Muszą pięknie pachnieć i cudownie smakować:).
OdpowiedzUsuńJa jestem wielbicielką lata i wiosny,ale zima ze śniegiem w czasie świąt Bożego Narodzenia mi odpowiada.Tak krótko;)
Pozdrawiam.
Ale śliczne! :) Chciałabym taką od Mikołaja :D
OdpowiedzUsuńWspaniałe. Chodzi za mną ostatnio cynamon i drożdże :D
OdpowiedzUsuńŚliczne i pachną wybornie aż u mnie:)
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam zimę! a te bułeczki są pyszne, miałam okazję jeść je w finlandii i baaaardzo mi smakowały :) aha, co do moich pierniczków na powidłach to trochę zmiękły. te, które były cieńsze zrobiły się tak fajnie chrupiące. Więc ogólnie myślę, że wyszły na plus :)
OdpowiedzUsuńoj coś czuję, że do zrobienia i u mnie! :)
OdpowiedzUsuńbułeczki są świetne, ale zima jest okropna! ja jestem u szczytu możliwości intelektualnych, fizycznych i każdych innych w gorące, upalne lato:) ach i Twój nick... ja na tolkiena chodziłam nawet na zajęcia na uniwerku <3 ;)
OdpowiedzUsuńz tym rowerem to aż się uśmiechnęłam :) Właśnie wczoraj wyjechały z naszego balkonu na spokojny odpoczynek zimowy :D Ja zimę kocham ale taką jak kiedyś bywała: zimna, mroźna i puchata z białymi czapami na jodłach... Takiej jak teraz jest - nie kocham :) Teraz niestety zimę oglądam tylko w bajkach Disneya :( i na moich starych zdjęciach z dzieciństwa :( Zima najwyraźniej jest na wakacjach już kolejny rok :(
OdpowiedzUsuńi jeszcze chciałam powiedzieć że bułeczki baaardzo mi sie spodobały :D
OdpowiedzUsuńJak utrafiłaś... Tydzień temu razem z moim M. przywieźliśmy do domu małą, futrzastą kuleczkę, której daliśmy na imię Cynamon, właśnie ze względu na czas, w którym do nas przybył. Przedświateczny, cynamonowy, orzechowy, korzenny. Uwielbiam wszelkie korzenne przyprawy, cynamon, imbir, goździki, czysta bajka. I nie martw się, grupa miłośników zimy wcale nie jest aż tak mała, po prostu mieszkając w mieście ciężko uświadczyć ładnej zimy. Za to na wsi, czy chociażby w małym mieście zima jest rewelacyjna. Nie mogę się do czekać, kiedy wyjdę z małym Cynamonkiem na pierwszy śnieg i będziemy się bawić aż zmarzniemy, a jak wrócimy do domu, czekać na nas będzie gorąca herbata i pięknie pachnący piernik. Zima rulez! :D
OdpowiedzUsuńHa, albo takie cynamonowe bułeczk! I kakao... mmmm, niecierpliwa ze mnie bestia, już bym tak chciała :]
OdpowiedzUsuńMmm!
OdpowiedzUsuńPychota. Ostatnio robiłam podobny chlebek bułgarski, też złożony z takich trójkątów!:)
Jak pięknie Ci wyszły ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zimę!!! Uwielbiam zimę!!!!
OdpowiedzUsuńA takie bułeczki uwielbiam jeszcze bardziej...już wiem co upiekę w sobote na spotkanie piernikowe:)))
Obśliniłam się przez Ciebie!
OdpowiedzUsuńNie jesteś sama :-) Ja okropnie tęskniłam za zimą, gdy mieszkałam w tropikach. Wydawało mi się, że przeżywam jakiś dzień świstaka, cały czas gorąco, albo bardzo gorąco. Mój organizm błagał o odrobinę mrozu!
OdpowiedzUsuńJa też lubię zimę i zawsze w związku z tym wzbudzam sensację w otoczeniu - no bo jak można lubić zimę? Ano można!
OdpowiedzUsuńTen bezśnieżny grudzień wprowadza tylko zamieszanie w mojej głowie. Święta za pasem, a ja się pytam: Gdzie jest śnieg, do diaska?!
Co do bułeczek - ja je wprost uwielbiam!!! One mają to do siebie, że jak się zacznie je jeść, to nie można przestać, więc wszystkie zabieram ze sobą :). Wyszły Ci piękne!
Cudny sznaucerek, czy to Twój? Pozdrawiam :)
pysznie wyglądają te buły...
OdpowiedzUsuńa co do zimy jak jest śnieg to ja ją wręcz uwielbiam - można się zimą wyciszyć, usiąść pod kocem i przeczytać dobą książkę:)
a tymczasem obserwuję i zapraszam do mnie na tadzin jestem bardzo ciekawa Twojego zdania na temat mojego wykonania ;)
http://bemymusthave.blogspot.com/
Marty
O jakie ładne, kocham wszystko co zawiera cynamon! Ja też lubię zimę, lubię wszystkie pory roku, każdą za coś innego, ale teraz niestety doświadczam tylko dwóch, mam nadzieję, że na święta w Polsce będzie śnieg!
OdpowiedzUsuńbułeczki kuszą wyglądem,
OdpowiedzUsuńaż nabrałam chęci na ich wypróbowanie :)
pozdrawiam
http://wszystkoogotowaniuks.blogspot.com
pysznie sie prezentują, z chęcią bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam zimę, chociaż plusem takiej pogody jest dłuższy sezon wegetacyjny roślin, co mnie - naturalnie - cieszy.
OdpowiedzUsuńBułeczki wyglądają zabójczo. Dlaczego TAK BARDZO muszę kochać jeść i pożerać wszystko, co słodkie?