Te ciastka przypominają mi maturalną klasę, jedne z ostatnich lekcji WOKu i zadaną na nie pracę domową. Siedzieliśmy wtedy na podłodze, nad wielką płachtą niebieskiego brystolu, zajmując się bardziej wspominaniem poprzednich trzech lat i śmianiem przez ładnych kilka godzin, zamiast konstruktywną pracą - czego skutek był, jak można się łatwo domyślić, totalnym przerostem formy nad treścią. Pamiętam że z niecnych planów dokonania naprawdę przekonywującego plakatu wyszło całkiem przyjemne COŚ, co wymagało wielu słów by opisać naszą wizję artystyczną ;-) Było jednak coś niezwykłego w tym popołudniu; zmiennej marcowej pogodzie, niepokoju przed maturą, ostatnich chwilach spędzanych razem, bo mieszkaliśmy blisko, nawet gdy na co dzień istnieliśmy gdzieś obok siebie. Były też te ciastka; kruche od niezwykłej tekstury migdałowych płatków i z delikatnym maślanym posmakiem. Znikły wszystkie w ciągu kilkunastu minut, zanim nasze palce pokryła gruba warstwa olejnej pasteli, której, jak wiemy, najlepszym sposobem na szybkie rozprowadzenie na dużej powierzchni jest roztarcie paluchami ;)
100g masła
1 łyżka rumu
140g mąki pszennej
2 łyżki cukru pudru
50g migdałów bez skórki
Migdały podpiec na blaszce przez 3-5 minut. Następnie posiekać je (można i na grube kawałki, jak i na drobniejsze). Miękkie masło utrzeć na puszystą masę z cukrem pudrem, rumem i szczyptą soli. Następnie delikatnie wmieszać przesianą mąkę - można jej dodać nieco więcej, ciasto ma być miękkie ale swobodnie się rozwałkowywać na podsypanej mąką stolnicy. Na końcu do ciasta wgnieść migdały.
Ciastka można wykrawać na dwa sposoby w zależności od konsystencji ciasta - ja za pierwszym razem dosypałam tyle mąki, że najlepszym wyjściem było uformowanie z ciasta rulonu, zawinięcie go w folię i pokrojenie w plastry po schłodzeniu w lodówce.
Jeśli Wasze ciasto daje się rozwałkować, wycinajcie okrągłe kształty z ciasta grubości 4-5 mm.
Piec ok. 20 minut aż lekko stwardnieją - nie czekać, aż się zrumienią.
Ciastka można tuż po upieczeniu posypać cukrem pudrem i potem ponownie po ostygnięciu hojnie je posypać pudrem - albo tylko raz, delikatnie oprószyć. Wszystko zależy od Was :)
Od siebie dodam, że to chyba jedne z najlepszych migdałowych ciasteczek jakie jadłam - intensywne w smaku, kruche, sycące...po prostu pyszne.
Musi być naprawdę przyjemnie chrupać sobie takie kruche ciastka, aromatyczne i z wyczuwalnym smakiem migdałów...
OdpowiedzUsuńU mnie taki okres, o jakim piszesz - przełomowy - dopiero (już!) za rok. Sama jestem ciekawa, jak to się wszystko ułoży...
Korzystaj póki możesz, bo to naprawdę najlepszy czas życia...choć trudno w to uwierzyć przechodząc go. Czas klasy maturalnej wspominam, jak do tej pory, najlepiej ;)
UsuńNie wątpię, że jedne z najlepszych :))
OdpowiedzUsuńMile wspomnienia i wspaniale, choc proste ciastka - taki zestaw rozjasni kazdy dzien :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy przypisują wydarzeniom ze swojego życia określone piosenki, ja lubię łączyć wspomnienia ze smakiem, tak jak Ty :) Ciasteczka muszą zatem być wspaniałe!
OdpowiedzUsuńO, z piosenkami też kojarzę niektóre momenty życia...:)
Usuńo ranny, wyglądają niebiańsko! uwielbiam smak migdałów!
OdpowiedzUsuńZatem te ciastka zdecydowanie są dla Ciebie! :)
UsuńWyglądają super! Chętnie je zrobię, choć mam nadzieję, że dużo na smaku nie stracą jeżeli nie dodam rumu.
OdpowiedzUsuńHmm, prawdę mówiąc to piekłam je tylko z rumem, więc trudno mi powiedzieć jak smakowałyby bez ;-) Ale często omijam alkohol w wypiekach (po prostu go nie mam, a szkoda kupować całej butelki dla wykorzystanej łyżeczki) i żyję ;)
UsuńNo właśnie, u mnie w otchłaniach szafek też ciężko o alkohol, bo zwyczajnie za nim nie przepadam:-)
UsuńPróbowałam kiedyś takich ciasteczek z podobnego przepisu, są cudowne!
OdpowiedzUsuńOj tak, czasami tęsknie za tymi licealnymi momentami :)
Ciastka kojarzące się z miłymi wspomnieniami, to bezcenne. Pyszniaste!
OdpowiedzUsuńtakie proste, a takie dobre :)
OdpowiedzUsuńi do tego wyglądają tak lekko i uroczo
wyglądają bosko! koniecznie muszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńDaj skosztować ;)
OdpowiedzUsuń:) Cenię takie wspomnienia. Jesz ciastko, ale tak na prawdę wspominasz przygotowania do studniówki. Kroisz chałkę a wspominasz dzieciństwo i chwile, gdy Tato krajał i smarował masłem.
OdpowiedzUsuńU mnie migdały ciągle w ciastkach owsianych. Jestem uzależniona.
Pozdrawiam
Ania
Też mam takie swoje maturalne ciastka i też mają w sobie migdały :) ale muszę koniecznie zrobić Twoje! Arven, Ty też jesteś z Krakowa, tak? :)
OdpowiedzUsuńHmm, obecnie tak :)
UsuńWspaniałe. Chyba przez te paski na serwetce, kojarzą mi się z leniwym gorącym popołudniem na łódce... gdzieś między wysepkami koło Dubrownika... :)))
OdpowiedzUsuńRobię podobne, ale bez rumu. Są przepyszne! Idealne do herbaty i kawy
OdpowiedzUsuńprzesmakowicie wyglądają:). Też tęsknię za klasą maturalną, chociaż ja w tym czasie takich frykasów nie miałam.
OdpowiedzUsuńI bez ciastek to chyba jeden z najfajniejszych okresów życia :-)
UsuńOj tak, migdały lubię zawsze i wszędzie, schrupałabym takie ciasteczko :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się spodobały te ciasteczka. Zapisuję sobie przepis. :)
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam wspominać miesiące przed sama matura, ekscytacja, stres i niedowierzanie ze to juz!!! Super przepis na ciastka, z wielka checia je upiekę :)
OdpowiedzUsuńCo dziś zjem na śniadanie?