Uff.
Mam wrażenie, że dzisiejszy dzień zaczął się o wiele wcześniej niż zaledwie dwanaście godzin temu. W międzyczasie zdążyłam spakować niebagatelną ilość rzeczy do torby podróżnej (kiedy się nauczę, że niepotrzebne mi są cztery pary butów na każdy wyjazd?), dwa razy przetrwać podróż MPK (a do tego raz w tramwaju którym wcześniej niechybnie podróżował również ktoś bardzo na bakier z higieną), upiec się w słońcu prażącym przez szybę autobusu, zdać ustny egzamin z fonetyki, trochę się powlec samochodem w klasycznym przed-długoweekendowym korku na drodze wylotowej z Dużego Miasta.
Gdy stwierdziłam wczoraj, że moi sąsiedzi mają już pewnie dość nękania ich notorycznym powtarzaniem materiału na zaliczenie (co miało miejsce około 23) odkryłam również, że TPSA (wróć! ORANGE!) uznała że na ten miesiąc to już za dużo pociągnęłam z łącza i trza mi ten Internet odciąć. No i odcięli.
Doraźnie chciałam przedzwonić linię (czasem jeden telefon ze stacjonarnego na komórkę pomaga) ale okazało się, że telefon również nie działa. W związku z brakiem rozrywek, położyłam się zatem spać. Rano też nie powrócił, a numeru na infolinię nie mam. I w Internecie raczej nie znajdę, skoro nie działa.
Dobrze, że wróciłam do domu. Siedzę sobie teraz, na swojej kanapie, z szklanką chłodnej herbaty w ręku i kuszącą wizją domowego placka drożdżowego w pamięci.
I wspomnieniem spaghetti w wersji lżejszej, ale równie smacznej :)
1 jajko
1 łyżka oliwy
3 ząbki czosnku
50g żółtego sera
2 łyżeczki oregano
2 łyżeczki bazylii
400g ciecierzycy w puszce
2 kromki białego chleba bez skórek
Do podania:
400g passaty pomidorowej
Makaron spaghetti w dowolnej ilości
Drobno pokruszony chleb, odsączoną ciecierzycę i starty na tarce o grubej oczkach ser wrzucić do blendera. Następnie dodać dwa posiekane ząbki czosnku, łyżeczkę oregano i łyżeczkę bazylii (można je zastąpić świeżymi ziołami, przez co tylko zyskają na smaku). Zblendować na względnie gładką masę, wtedy dodać rozbite wcześniej jajko i połączyć. Podzielić na niewielkie kuleczki (powinno ich być ok. 18), ułożyć na blasze posmarowanej oliwą z oliwek lub wyłożonej papierem do pieczenia. Piec przez ok. 15 minut w 200-220°C, obracając co jakiś czas.
W międzyczasie przygotować sos - rozgnieciony ząbek czosnku podsmażyć na oliwie, gdy lekko się zrumieni i zacznie pachnieć dolać passatę, a następnie dodać pozostałe zioła. Podgrzewać, doprowadzając do wrzenia a następnie wyłączyć.
Gotowe pulpeciki podawać z ugotowanym spaghetti, sosem pomidorowym - posypane na wierzchu startym żółtym serem.
Ale dzień, dobrze, że masz takie smakołyki! Ściskam!
OdpowiedzUsuńOj tak, podróże MPK w takich temperaturach to 'sama przyjemność" :)
OdpowiedzUsuńZawsze jak robiłam kotleciki z ciecierzycy to wychodziły takie suche dość, czy te też takie są?
Przyznam, że bez dodatku sosu faktycznie mogłyby uchodzić za suchawe - dlatego idealnie pasują do sosu pomidorowego :)
UsuńPulpeciki wyglądają bosko :)
OdpowiedzUsuńŚwietne pulpeciki!:)
OdpowiedzUsuńWszędzie widzę takie pysznosci,że się głodna zrobiłam:)
Pozdrowienia!
Znakomicie się zapowiadają :D
OdpowiedzUsuńWyglądają bosko :) uwieblami spaghetti!
OdpowiedzUsuńYummy! Jadłbym!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny przepis - zapisuje, na pewno wkrotce wyprobuje!
OdpowiedzUsuńA podroze komunikacja miejska bywaja meczace, zwlaszcza, kiedy za oknem upalnie...
Dzień pełen wrażeń, ale za to spaghetti rewelacja :-)
OdpowiedzUsuńMmm, zapowiadają się pysznie. Muszę zrobić. :)
UsuńBardzo podoba mi się pomysł na cykl "Jarski Piątek", a jeszcze bardziej pomysł na klopsiki z ciecierzycy :)
OdpowiedzUsuńWygląda wspaniale :-)
OdpowiedzUsuńooo, kolejny wpis z mojego ukochanego cyklu! "Jarski Piątek". przydatna sprawa!
OdpowiedzUsuńi jak smakowicie nas tu raczysz ;] mniaam.
Miło mi to słyszeć :-) pozdrawiam!
UsuńŚwietny pomysł, ale szukałam wszędzie ciecierzycy w puszce i nie znalazłam :O A tak apetycznie wygląda...
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie - uwielbiam ciecierzycę i często sięgam po nią zamiast po mięso. Ale pulpecików ciecierzycowych jeszcze nie jadłam!
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nigdy nie jadłam ciecierzycy. I soczewicy też nie. Muszę spróbować ;)
OdpowiedzUsuńChociaż ostatnio poznany smak szparagów nie przypadł mi do gustu.
Bardzo apetyczne, chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu zbieram sie do zrobienia takich pulpecikow. Twoje wygladaja pysznie :)
OdpowiedzUsuńświetny blog, pyszne przepisy i piękne zdjęcia !!! :D
OdpowiedzUsuń